"Trzeba się bić o wolność słowa!"- brzmi napis na okładce nowego "Newsweeka", z której spogląda na czytelnika trójka niepokornych dziennikarzy mediów raczej nieprzychylnych obecnemu rządowi: Andrzej Morozowski, Dominika Wielowieyska oraz Jacek Żakowski.

"PiS zniszczy liberalne, uczciwe media w Polsce, tak jak zniszczyło hodowlę konia arabskiego."- straszy redaktor naczelny "Polityki". Z kolei Andrzej Morozowski ostrzega przed próbą przejęcia TVN24 przez polityków obecnego rządu. 

"Nie ma co się rozdrabniać i płacić około miliarda złotych za grupę Polska Press, tylko trzeba dać piętnaście miliardów za prawdziwy rynek, czyli TVN24"- twierdzi dziennikarz. 

Publicystka "GW", Dominika Wielowieyska, uważa natomiast, że TVN24 jest prześladowane, ponieważ dostało domiar 100 mln złotych od urzędu skarbowego. 

"Zastanawiam się, skąd się wzięło owe 100 milionów? Czy to jest kara za to, że TVN nie zapłaciła podatków, czy raczej komunikat: pozbędziecie się TVN24, które jest krytyczne wobec PiS, to wasze problemy się skończą?"-zastanawia się. Morozowski, solidarnie, mówi to samo o gazecie, dla której pracuje jego koleżanka po fachu. W ocenie dziennikarza TVN24, PiS chce kupić "Wyborczą", a potem ją zamknąć.

"Przyjdzie polityk do wydawcy i powie: musisz wyrzucić Morozowskiego, bo on mówi straszne rzeczy, a jak go nie wyrzucisz, to będziesz miał problemy."-dodaje Jacek Żakowski, który sam znalazł się kiedyś w takiej sytuacji, tyle że za sprawą... Stefana Niesiołowskiego.

"Ja coś takiego przeżyłem, jak robiłem z Najsztubem „Tok-Szok” za rządów AWS. Niesiołowski napisał w ”Życiu” z kropką, że jeżeli stacja nie rozumie, że powinna nas usunąć, to powinna stracić koncesję. (…) Tego się boję najbardziej - że ta władza, która jest niemoralna, będzie używała takich niemoralnych metod."- alarmuje.

"To, że PiS ma tak wysokie poparcie, jest w dużej mierze efektem propagandy rządowej telewizji. (…)"- podkreśla Andrzej Morozowski. Jak dodał, "jakiś milion ludzi" w Polsce wyszedłby na ulice, aby bronić stacji, dla której pracuje, gdyby TVN zorganizowało akcję "w obronie wolnych mediów". Cóż, frekwencja na grudniowym "proteście dziennikarzy" była raczej daleka od miliona. Redaktora Morozowskiego warto byłoby natomiast zapytać, skąd brało się utrzymujące się przez lata wysokie poparcie Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska, który w czasach swojego rządu był nazywany przez niektórych żartobliwie "PRemierem"

yenn/Newsweek, Fronda.pl