Słynny aktor amerykański Morgan Freeman ściągnął na siebie nienawiść Kremla. Ten rozpoznawalny na całym świecie gwiazdor stwierdził, że Ameryka ,,została zaatakowana i jest dziś na wojnie''. Nie chodzi bynajmniej o ataki islamistów, ale o... rosyjskie ingerencje w wybory w USA w 2016 roku.
Rosyjskie służby miały za pomocą internetu produkować wprost masowo ,,fake newsy'' i destabilizować sytuację w kraju, antagonizując społeczeństwo. Na specjalnym filmie wideo Freeman zaapelował do prezydenta Donalda Trumpa o wyjaśnienie tej sprawy.
Aktor opublikował swoje nagranie w środę. W ciągu dwóch minut oskarża prezydenta Rosji Władimira Putina o działania antyamerykańskie i antydemokratyczne. Rzecznik Kremla Dymitr Pieskow stwierdził, że amerykański gwiazdor padł ofiarą ,,egzaltacji emocjonalnej''.
Uznał, że artyści często są ,,emocjonalnie przeciążenie, gdy nie posiadają prawdziwych informacji o rzeczywistej sytuacji''. Pieskow nawiązał też do czasów działalności amerykańskiej komisji Jamesa McCarthy'ego, która oskarżała wielu wpływowych Amerykanów o bycie agentami ZSRR.
mod