Od czasu piątkowej debaty nad projektami ustaw o związkach partnerskich w mediach głośno zrobiło się o prof. Krystynie Pawłowicz. Posłanka PiS w bardzo ostrych i wyrazistych słowach krytykowała złożone w Sejmie przez SLD, Ruch Palikota i Platformę Obywatelską projekty ustaw, podkreślając ich niezgodność z Konstytucją Rzeczypospolitej. Prof. Pawłowicz zwracała także uwagę na fakt, iż państwo nie może stawiać znaku równości pomiędzy małżeństwami a związkami homoseksualnymi, które z natury są „jałowe”.

 

Jej wyraziste opinie stały się już przedmiotem ostrych ataków mainstreamowych mediów. Już w Polsat News kompletnie nieprzygotowana do rozmowy Agnieszka Gozdyra próbowała złośliwie sugerować, robiąc oczywiście przytyk do samej prof. Pawłowicz, że z jej wypowiedzi wynika, iż osoby samotne, niebędące w stałym związku, są tak samo „jałowe” (jak wiadomo, posłanka PiS nie jest zamężna).

 

Jak widać, kiedy naszym drogim „dziennikarzom” kończą się merytoryczne argumenty, sięgają po zarzuty ad personam. Choć larum podnoszą, kiedy jakiś „pisowsko-faszystowski” dziennikarz (vide: Cezary Gmyz) lustruje osoby publiczne (vide: Igor Tuleya), to jednak im wolno z buciorami ładować się w prywatne życie, bo to już nawet nie idzie o przodków et consortes, opozycji.

 

Jeszcze jakoś idzie zrozumieć (bynajmniej, nie wybaczyć), że po tego typu niskich lotów taktykę sięgają anonimowi internauci czy „dziennikarze” podrzędnych mediów, ale najjaśniejsza gwiazda polskiego dziennikarstwa? Wzór stawiany do naśladowania młodym adeptom dziennikarskiej sztuki? Redaktor, która niczego się nie boi (nawet kibiców na stadionach)? Wszak pomysł szukania męża dla prof. Pawłowicz wyszedł od Moniki Olejnik, która na swoim fejsiku napisała: „Trzeba poszukać męża dla posłanki Pawłowicz, żeby jej życie nie było jałowe;)”.

 

Pomysł szybko podchwyciła karmiąca się hecą gawiedź i na Facebooku już powstały dwie witryny o wdzięcznym tytule „Mąż dla Poseł Pawłowicz” (jedna ma tylko 161 użytkowników, ale druga – już ponad pięć tysięcy). Z pewnością, ruch na fanpage'u podkręcił parówkowy portal Tomasza Lisa, który z zachwytem napisał o akcji szukania męża dla posłanki. Internauci już prześcigają się w propozycjach kandydatów. Wśród Agenta Tomka czy Krzysztofa Kononowicza najczęściej typowany jest (pewnie ku rechotowi gawiedzi) Jarosław Kaczyński.

 

Wracając zaś do samej pani Olejnik, to właśnie w redakcji Fronda.pl, równie troskliwie jak ona nad prof. Pawłowicz, pochyliliśmy się nad jej życiem prywatnym. I chyba przyganiał kocioł garnkowi, wszak, z tego co wiemy, rozwiedziona Olejnik nie wyszła ponownie za mąż. Owszem, żyje w związku partnerskim (który, jak wiadomo, jest „jałowy”). Czyżby to była delikatna sugestia, aby wprawieni w matrymonialnych bojach internauci, zaczęli także szukać męża dla Olejnik? A może redaktor sama otworzy biuro z ofertami matrymonialnymi? Mamy już nawet pewien pomysł na nazwę. Może "Stokrotka"? 

 

Marta Brzezińska


Z ostatniej chwili: Prof. Pawłowicz odpowiedziała na "jałowe" zarzuty, jakoby nie mogła zabierać głosu w sprawie małżeństw czy związków partnerskich, bo sama nie ma męża. - Tak, ja wiem, lewica zarzuca mi, że jestem starą panną, że nie mam dzieci. A właśnie mogę się wypowiadać! W taki sposób jak Ojciec Święty, który też nie ma dzieci. I co, on ma prawo mówić o małżeństwie? - powiedziała w rozmowie z "SE". - Proszę zapytać też tych komuchów, na jakiej podstawie oni wypowiadają się o Kościele i księżach, skoro w życiu nie byli w kościele, bo woda święcona ich odrzuca! - dodała.