Od wielu lat piszesz książki, których tematem jest polska historia. Dlaczego zajęłaś się stanem wojennym? Czym on jest dla ciebie?


- Wprowadzenie stanu wojennego, pod koniec XX wieku w środkowej Europie, było dla mnie dramatem. Mimo iż nie angażowałam się osobiście w działalność NSZZ Solidarność”, gdyż miałam akurat wtedy małe dziecko i mieszkałam na wsi. Jednak z całego serca kibicowałam temu zrywowi Polaków, które było niczym innym tylko kolejnym powstaniem narodowym. Moje przeżycia z tamtych dni są wciąż żywe i należą do najbardziej smutnych w życiu.

 

Twoja najnowsza książka o emigrantach stanu wojennego opisuje nieznane postaci z siedmiu krajów, którym złamał on kariery i życie. Dlaczego wybrałaś takie kryterium? Jak znalazłaś swoich bohaterów?

 

- Interesuję się od dawna polską emigracją. Bywając w jej kręgach w różnych krajach świata spotykałam wszędzie wygnańców stanu wojennego. Różnych zawodów, ale przeważnie wykształconych, aktywnych, przedsiębiorczych. Było mi żal, że Polska straciła taką rzeszę zdolnych obywateli, którzy pracują już na imię oraz sukces innych państw. I postanowiłam opowiedzieć o tym w książce. Uczyniłam to na podstawie dwunastu losów z siedmiu państw. Pisałam ją aż osiem lat. Kiedy odmówiono mi stypendium, musiałam zbierać materiał spotykając swoich bohaterów przy różnych okazjach.

 

Który z twoich emigrantów miał dla ciebie najbardziej zaskakującą opowieść? Kto najbardziej dramatyczną?

 

- Wszystkie dwanaście losów polskich, które stały się emigranckimi przez wprowadzenie stanu wojennego, są ciekawe. Książka przybliża zarówno aktywnych działaczy NSZZ „Solidarność”, jak i osoby, które stan wojenny zastał w innych krajach i postanowiły już do ojczyzny nad Wisłą nie powrócić. Jest wśród nich troje naukowców: dr romanistyki Jadwiga Dąbrowska (Francja), dr nauk humanistycznych Tadeusz Witkowski (USA), prof. teatrolog Kazimierz Braun (USA) – wszystkim im stan wojenny pokrzyżował plany, skomplikował rozwój i przeważnie uniemożliwił pełną karierę poza krajem. Opisuję też losy trojga artystów. Są to: plastyk Krzysztof Ducki (Budapeszt), wirtuoz muzyki organowej Karol Gołębiowski (Belgia), poetka Bożena Pawłowska-Kilanowski (Kanada) - każdy z nich musiał, z mozołem i od nowa budować w obcych państwach swoje twórcze warsztaty i kontakty. W „Dwunastu na Trzynastego” występuje też dwóch robotników działaczy NSZZ „Solidarność”: Jan Węgrzyn (USA) i Grzegorz Staszewski (Kanada) oraz: nauczyciel j. polskiego Piotr Jakubiak (Kanada), biznesmen Stan Bernacki (USA), historyk archiwista Jacek Sygnarski (Szwajcaria), ekonomistka Jolanta Śmieszek-Magni (Włochy).

Najbardziej poruszające są reportaże o aktywnych działaczach opozycji, którzy za wolną Polskę musieli siedzieć w więzieniach, znosić terror aparatu przemocy PRL. To oni zapłacili najwyższą cenę za walkę o Niepodległą. Moje uzupełniające badania w IPN pokazują okrucieństwo wobec nich, mało znane mechanizmy funkcjonowania państwa totalitarnego, ujawniają oblicze Polski Ludowej jako kraju walczącego z własnym narodem.

 

Gdzie można kupić twoją książkę, spotkać cię na jej promocji?

 

- Książka jest jeszcze gorąca, debiutowała dwa tygodnie temu na XX Ogólnopolskich targach Książki Historycznej w Zamku Królewskim w Warszawie. Obecnie trafia do księgarń. Wiem, że dostępna jest już w księgarni Prusa w Warszawie i przez Internet. A na promocję jej zapraszam w tym tygodniu w mojej okolicy: do Przasnysza i Ciechanowa.

 

Rozmawiał Jarosław Wroblewski 

 

Fragment z rozdziału Wygnany filolog (mówi nauczyciel j. polskiego, rodem z Sandomierza, Piotr Jakubiak, obecnie w Ottawie, Kanada):

 

„(…) Wydaje mi się, że moje życie, choć walcząc o wolny kraj jakże często bywałem załamany, nie zostało zmarnowane. Człowiek powinien czegoś w życiu dokonać. Zbudowanie domu czy posadzenie drzewa, to dużo, ale jeszcze ważniejsze są cele dla dobra narodu. My byliśmy pierwszymi odważnymi, którzy zapragnęli podważyć komunizm. Nie tylko w Polsce, ale i w całym sowieckim obozie. Dzięki nam dzisiaj Polska jest w NATO i w Unii Europejskiej. Zaczynaliśmy kiedyś pracę u podstaw, mrówczą robotę drukarzy, kolporterów, ludzi, którzy budzili ducha narodu. Co prawda za tę pracę spotkało nas wygnanie, jak tylu innych rodaków przed nami, ale żyjemy…. Co prawda straciliśmy nasze majątki, mieszkania, kariery, rodziny, kraj, ale… mamy czyste sumienie.

Mój syn Paweł jest w Kanadzie adwokatem. Jestem z niego dumny. Skończył też studia historyczne i zna historię Polski lepiej niż wielu jego rówieśników w Polsce. Doskonale mówi i pisze po polsku. Był w ojczyźnie kilka razy i widział nawet takie miejsca, o których wielu nie słyszało, jak Ostrów Lednicki, Biskupin, Brześć Kujawski, cmentarze partyzanckie w Puszczy Solskiej, miejsca bitew pod Kozinkiem, Laskami, Krzywopłotami, Komarowem...

Chciałbym wrócić do swojego kraju, bo jest on nieodłączną częścią polskości, także mojej. Tylko w Polsce czuję się u siebie. Ale jest rok 2010, najtragiczniejszy w naszej powojennej historii, i obserwując wydarzenia, nie chciałbym teraz w Polsce żyć. Może kiedyś… Może potem…”.