Niemiecka sieć Lidl reklamuje „tydzień polskich marek”, w ramach którego sprzedaje produkty globalnych koncernów. Kilka miesięcy temu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta doprowadził do zaprzestania analogicznego wprowadzania konsumentów w błąd przez należącą do tego samego (sic!) niemieckiego właściciela sieć Kaufland. Piszemy do prezesa UOKiK, by zgodnie z prawem i swoimi kompetencjami zainterweniował.

Szanowny Panie Prezesie!

Z satysfakcją przyjęliśmy działania Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w sprawie niemieckiej sieci supermarketów Kaufland, dzięki którym firma zaprzestała reklamowania się jako polska marka. Po latach bezkarnego wprowadzania konsumentów w błąd, w chwili dostrzegalnego wzrostu świadomości konsumenckiej i popularności polskich firm i produktów, takie działania Urzędu zasługują na docenienie i mamy nadzieję, że będą konsekwentnie kontynuowane.

Niestety, powodów do analogicznych interwencji jest coraz więcej. Sieć niemieckich supermarketów Lidl – notabene należąca do tej samej grupy właścicielskiej, co Kaufland – rozpoczęła właśnie kampanię medialną promującą „polski tydzień”.

Zrozumiałe, że w chwili renesansu patriotyzmu gospodarczego w Polsce zagraniczna sieć próbuje „ogrzać się” w cieple tego trendu. Nie ulega wątpliwości, że kampania może kolejny raz wprowadzić wielu konsumentów w błąd, reklamując cały szereg produktów zagranicznych, globalnych koncernów jako „polskie marki”.  

„Polska jest wielka i ma swoje wielkie polskie marki. Marki, które są tak dobre, bo stoi za nimi tradycja i doświadczenie, a ich największą siłą jest jakość. Dlatego w Lidlu znajdziesz je teraz w supercenach w ramach Tygodnia Polskich Marek” – słyszymy w reklamie. Za przykłady posłużyły woda mineralna, kurczak i kabanosy. Po kliknięciu w link „zobacz całą ofertę” trafiamy na stronę z kilkudziesięcioma produktami sprzedawanymi w ramach rzeczonego „Tygodnia”.

Jakie produkty wymienione są na liście i oznaczone logiem akcji promującej „polskie marki”? Obok szeregu produktów bezsprzecznie polskich firm, znalazło się wiele od dawna należących do globalnych koncernów. Czego dowiemy się, gdy sprawdzimy promowane przez Lidl jako „polskie marki” produkty metodologią aplikacji Pola?

Listę otwiera woda mineralna „Żywiec Zdrój” należąca do koncernu Danone. Pola daje jej 55 na 100 możliwych punktów: firma jest w Polsce zarejestrowana, na miejscu produkuje i prowadzi działania w zakresie badań i rozwoju, ale nie stoi za nią w najmniejszym stopniu polski kapitał. Za polskie marki słodyczy uznano Ptasie Mleczko i czekoladę Wedla (firma należy do korporacji Lotte o japońskim rodowodzie, również 55 punktów i 0% polskiego kapitału) oraz batonik Prince Polo (ten sam wynik, 0% polskiego kapitału; producentem jest Mondolez Polska, firma kontrolowana przez Kraft Foods). Lepiej wypadają Michałki od Wawela: tu punktów jest już 81, bo w firmie mamy mniejszościowy, ale istotny udział polskiego kapitału na poziomie 48%. Na dziale mięsnym wyniki są podobne: 55 punktów otrzymują marka Sokołów kontrolowana przez duński koncern Danish Crown (znów 0% polskiego kapitału) oraz marka Krakus kontrolowana przez firmę Animex, należącą oczywiście do światowego giganta Smithfield Foods.

Środowisko Klubu Jagiellońskiego od kilku lat konsekwentnie działa na rzecz zwiększenia świadomości konsumentów w tym zakresie. Jako pierwsi w Polsce otwarcie pisaliśmy na łamach portalu jagiellonski24.pl o konieczności podjęcia działań mających na celu walkę z „gospodarczym pseudopatriotyzmem”, który polega na podszywaniu się zagranicznych marek pod „modę na polskość”. Stworzyliśmy wspomnianą aplikację Pola, z której korzysta ponad 360 000 użytkowników, a za jej pomocą konsumenci pozyskali szczegółowe informacje na temat ponad 10 milionów produktów.

Wreszcie, konsekwentnie staramy się w debacie publicznej promować postawę świadomej konsumpcji: opartej nie na gospodarczym szowinizmie, ale na rzetelnym informowaniu o produktach, ich pochodzeniu oraz kapitale stojącym za daną firmą.

Doskonale zdajemy sobie sprawę ze złożoności zagadnienia, jakim jest próba zero-jedynkowej oceny produktu jako „polskiego” lub „niepolskiego”: widać to choćby na przykładzie przytoczonych produktów promowanych przez Lidl jako „polskie marki”. Dlatego tworząc w zespole eksperckim Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego algorytm do oceny produktów, zaproponowaliśmy skalę od 0 do 100, która uwzględnia tak różne czynniki, jak udział polskiego kapitału w danym przedsiębiorstwie, rejestrację firmy w Polsce, produkcję w naszym kraju, krajowe zatrudnienie w obszarze badań i rozwoju oraz bycie częścią zagranicznego koncernu.

W debacie publicznej konsekwentnie zwracaliśmy uwagę, że nawet działania mające promować patriotyzm gospodarczy muszą być oparte o pogłębioną wiedzę i rzetelne informowanie o produktach: stąd nasza polemika z ideą promowania mody na „kod 590” jako oznaczenie polskiego produktu oraz krytyka definicji „polskiego produktu” zawartej w nowelizacji Ustawy o jakości handlowej produktów rolno-spożywczych. Wreszcie, mamy też świadomość niedoskonałości wszelkich uproszczeń i konsekwentnie staramy się podnosić poziom dyskusji w tym obszarze, choćby przez publikację jesienią ubiegłego roku pogłębionego raportu „Wpływ kapitału. Jak mierzyć korzyści, które przedsiębiorstwo przynosi polskiej gospodarce”.

Przypomnieć należy, że zgodnie z Ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji „czynem nieuczciwej konkurencji w zakresie reklamy jest (…) reklama wprowadzająca klienta w błąd i mogąca wpłynąć na jego decyzję co do nabycia towaru lub usługi”, a szczegółowo: „Wprowadzające w błąd oznaczenie przedsiębiorstwa, fałszywe lub oszukańcze oznaczenie pochodzenia geograficznego towarów albo usług” oraz „opatrywanie towarów lub usług fałszywym lub oszukańczym oznaczeniem geograficznym wskazującym bezpośrednio albo pośrednio na kraj, region lub miejscowość ich pochodzenia albo używanie takiego oznaczenia w działalności handlowej, reklamie, listach handlowych, rachunkach lub innych dokumentach”.

Powyższe przepisy wydają się wystarczającym uzasadnieniem dla podjęcia przez UOKiK interwencji w tym obszarze. Prawniczy wybieg, jakim jest w naszym odczuciu używanie niedookreślonej prawnie formy „polska marka” zamiast „polskiego produktu”, nie może usprawiedliwiać niemieckiej sieci. Wydaje się bardzo prawdopodobne, że podstawową intencją Lidla jest promocja swojej sieci oraz określonych produktów właśnie w kontekście patriotyzmu gospodarczego.

Liczne badania jednoznacznie wskazują, że wiedza na temat kapitału stojącego za konkretnymi markami pozostawia wiele do życzenia, a na szczycie listy „polskich marek” wskazywanych przez badanych Polaków są marki i produkty od wielu lat należące do globalnych koncernów.

Ze smutkiem stwierdzamy, że kolejny już raz działania reklamowe zagranicznych sieci handlowych, zamiast ten stan rzeczy naprawiać – utrwalają go.

Liczymy, że Pan Prezesa zainicjuje działania wobec sieci Lidl. Mamy nadzieję, że po zbadaniu sprawy przez UOKiK dla zagranicznych sieci stanie się oczywiste, że ich obowiązkiem jest promować swoje działania tak, by kampanie reklamowe nie wprowadzały w błąd konsumentów przywiązanych do polskości produktów.


Piotr Trudnowski
redaktor naczelny jagiellonski24.pl
członek zarządu Klubu Jagiellońskiego

Oryginał pisma skierowanego 9 maja do Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów znaleźć można tutaj.