– Pojawia się pytanie: dlaczego służby specjalne przesłuchiwały świadków, a nie było na początku podsłuchu, obserwacji, zabezpieczenia billingów, blokowania kont czy zabezpieczania majątku? To była prowizorka – tak Małgorzata Wassermann, przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold, podsumowała w programie „Minęła Dwudziesta” działania ABW. – Marcin P. wyraźnie powiedział, że służby zrobiły wszystko, by utracić materiał dowodowy, tak, byśmy mieli problem z dojściem do tego, kto za tym wszystkim stał – podkreśliła.

Sejmowa komisja śledcza przesłuchała w Sądzie Okręgowym w Warszawie byłego szefa Amber Gold Marcina P. – Odniosłem wrażenie, że nikomu nie zależy na prowadzeniu tej sprawy – tak P. odpowiedział na pytanie przewodnicząca komisji, czy „ma wiedzę, że jego zatrzymanie było przez kogoś celowo opóźniane”.

– 16 sierpnia 2012 r. do spółki Amber Gold weszło ABW zabezpieczyć dokumenty, złoto, materiały elektroniczne. Trwało to około trzech dni. W szczególności bardzo długo trwało kopiowanie dysków serwera, gdyż nie potrafiono tego zrobić, albo inaczej – nie chciano tego zrobić tak, jak powinno się zrobić. Bo ja tak to odbieram, że to było celowe działanie – odpowiedział Marcin P.

Wassermann mówiła, że jej zdaniem „działania służb specjalnych, zwłaszcza ABW w sprawie Amber Gold, nie mieszczą się w głowie”. – Pojawia się pytanie: dlaczego służby specjalne przesłuchiwały świadków, a nie było na początku podsłuchu, obserwacji, zabezpieczenia billingów, blokowania kont czy zabezpieczania majątku? To była prowizorka – grzmiała.

Jej zdaniem służby specjalne wiedząc, że mają do czynienia z takim przekrętem, powinny rzucić do wyjaśniania sprawy wszystkie siły, np. oficerów pod przykryciem i od samego początku uruchomić techniki operacyjne.

Przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold przyznała jednocześnie, że trzeba ostrożnie podchodzić do wiarygodności zeznań Marcina P., który odpowiada przed sądem za wiele poważnych przestępstw. – Jego słowa trzeba weryfikować przez pozostały materiał dowodowy. Ale duża część tego, co mówił, ma odzwierciedlenie w materiale dowodowym – podkreśliła.

Wassermann wskazywała, że w aktach sprawy nie ma śladu po przejęciu np. billingów osób, które Marcin P. wskazał w swoich wyjaśnieniach jako uprzedzające go o podsłuchach czy o tym, że zatrzyma go ABW.

Przewodnicząca sejmowej komisji śledczej wskazała na słowa byłego prezesa Amber Gold o działaniach ABW. – Marcin P. wyraźnie powiedział, że służby zrobiły wszystko, by utracić materiał dowodowy, tak, byśmy mieli problem z dojściem do tego, kto za tym wszystkim stał – mówiła.

Posłanka nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy uważa, że nieudolne działanie ABW było celowe. Przypomniała, że brakuje stenogramów ze wszystkich rozmów podsłuchiwanych przez ABW. – Doprowadzono do utraty baz danych, z których można by się dowiedzieć, kto dokładnie był klientem Amber Gold. Czy uda się te dane odtworzyć? Na pewno służby bardzo intensywnie na tym pracują – dodała.

emde/tvp.info