W Stanach Zjednoczonych następuje masowy eksodus młodzieży z Kościoła katolickiego. Osoby z tak zwanego pokolenia milenijnego ("milenialsi") urodzeni w latach 80. i 90. przestają być katolikami.

Według statystyk przedstawionych przez bp. Roberta Barrona z Konferencji Episkopatu USA, co drugi człowiek z tego pokolenia odszedł z Kościoła. Dziś w całych Stanach Zjednoczonych 1 na 6 milenialsów to były katolik.

Łącznie, w skali wszystkich pokoleń, na jednego przystępującego do Kościoła dorosłego człowieka przypada 6,45 apostatów. Aż 79 proc. wszystkich opuszczających Kościół nie ma nawet 23 lat, a mediana wieku ludzi, którzy przestają chodzić na msze, to... 13 lat.

25 proc. apostatów przechodzi do wspólnot protestantkich, 25 proc. do innej religii, a 50 procent jest po prostu niereligijna.

Jak wskazuje bp. Barron, dla młodych ludzi wiara katolicka nie jest przekonująca. Jawi im się jako nielogiczna i nienaukowa; przyjmują myślenie relatywistyczne oraz kulturę "samorozwoju" i swoistej "autokreacji".

Skoro tak duża masa młodych Amerykanów odchodzi od Kościoła, widać, jak silnie załamał się przekaz wiary w rodzinach. Rodzice nie potrafią już zachęcić swoich dzieci do tego, by te chodziły do Kościoła.

Rację miał kolejny raz papież Benedykt XVI wskazując, że największym wyzwaniem naszych czasów jest wszechogarniająca dyktatura relatywizmu. Na przykładzie rozpadu Kościoła katolickiego w USA widać, jak wielkie ma to znaczenie. 

bsw/lifesitenews