Ukrzyżowanie czy uwielbienie?

Podczas ekstaz 7 września 1984 roku, 1 maja, 4 i 14 sierpnia 1985 roku Myrna znów zobaczyła Maryję.

Kolejnych wizji Jezusa doświadczyła 7 września, a następnie we wtorek 26 listopada  1985 roku, w wigilię trzeciej rocznicy objawień. Wtedy to właśnie Chrystus zapytał j ą, czy chce być ukrzyżowana czy uwielbiona (otoczona chwałą). „Uwielbiona” – odpowiedziała.

– Prawda jest taka, że nie bardzo wiedziałam wtedy, co znaczy „uwielbiona” albo „ukrzyżowana”. Nie wybrałam krzyża, bo bałam się porównywa ć z Chrystusem – zwierzyła się nam.

Jezus zapytał j ą wówczas, czy woli być uwielbiona przez stworzenia, czy przez Stwórcę. Powiedziała, że przez Stwórcę.

– Po mojej odpowiedzi Pan Jezus uśmiechnął się i powiedział mi, że wybrana przeze mnie droga chwały prowadzi przez... krzyż, przez ukrzyżowanie – wyjaśniła.

Przyjrzyjmy się dalszemu ciągowi wypowiedzi Zbawiciela: „Za każdym razem, kiedy patrzysz na stworzenia, oczy Stwórcy odwracają się od ciebie. Moja córko, chcę, by ś dodała do swej modlitwy pokorę. Kto poniża się, ma zbawienia dla duszy”. Jezus poprosił Myrnę, żeby się modliła i była pokorna. Powiedział, że został ukrzyżowany z miłości do niej i chce, by ochoczo, z miłością i cierpliwością niosła dla Niego swój krzyż i oczekiwała Jego przyjścia. „Tego, kto uczestniczy w moich cierpieniach, uczyni ę uczestnikiem mojej chwały. I nie ma zbawienia dla duszy, jak tylko przez Krzyż. Nie lękaj się, moja córko, z moich ran udzielę tobie wystarczająco, aby spłacić długi grzeszników. To jest źródło, z którego każdy może pić. A jeśli moja nieobecność będzie się przedłużać, a światło ukryje się przed tobą, nie lękaj się – stanie się to w celu uwielbienia Mnie. Idź na ziemi ę, gdzie upowszechniło się zepsucie, i pozostawaj w Bożym pokoju”.

– Dochodzimy tu do bardzo ważnej sprawy. Jezusa Ukrzyżowanego wybieramy bowiem najczęściej, kiedy chorujemy i cierpimy. Gdy wiedzie się nam dobrze, zapominamy o Nim. Dlatego właśnie Maryja powiedziała kiedyś: „Pamiętajcie o Mnie tak że w radości!” – skomentowała Myrna.

Trzydniowa ślepota

Właśnie podczas tej ekstazy wizja światła otaczającego Chrystusa była tak silna, że – nie tak jak podczas każdej wcześniejszej, kiedy odzyskiwała wzrok po stosunkowo krótkim czasie – Myrna oślepła na całe trzy dni (72 godziny), a ż do 29 listopada!

Przez zasługi Jego Krwi i ran

Rok później, 26 listopada, w kolejnym orędziu Jezus mówił o budowaniu swego królestwa na ziemi. Zachęcał Myrnę do modlitwy za grzeszników i obiecał, że za każde wypowiedziane słowo modlitwy wyleje kroplę swojej krwi na jednego grzesznika. Dodał, że Myrna nie wejdzie do nieba, dopóki nie zrealizuje swojej ziemskiej misji. Zapewnił, że jest ze swoimi dziećmi w każdym czasie i że zawsze mogą do Niego przyjść.

Następne orędzia od Jezusa Myrna otrzymała w Wielką Sobotę 18 kwietnia, 28 maja (uroczystość Wniebowstąpienia), w środę 22 lipca (tym razem stało się to w libańskim Maad) oraz w piątek 14 sierpnia i 7 września 1987 roku. Jezus nawoływał w nich do wzajemnej braterskiej miłości i żarliwej modlitwy do Boga o ratunek „przez zasługi ran Jego umiłowanego Syna”, do czczenia Jego Matki i uciekania się do Niej z prośbami.

Język jak miecz

W niedzielę 14 sierpnia 1988 roku podczas pobytu Myrny w Los Angeles Pan Jezus – tak jak wcześniej mówiła to Jego Najświętsza Matka – zaznaczył, że ten, kto podzielił Jego Kościół na ziemi, zgrzeszył, a grzech ma także ten, kto raduje się z owego podziału. W kolejnym przesłaniu (7 września) kazał jej, by powiedziała Jego dzieciom, że żąda od nich jedności i pracy dla jedności. Kilka kolejnych orędzi (między innymi te z 10 października i 26 listopada 1988 roku oraz z 14 kwietnia 1990 roku) miało także dość wyraźny wymiar osobisty – zawierały kierowane do samej Myrny zachęty i napomnienia. Jezus zapewniał dziewczynę o miłości Bożej, wzywał (również wszystkich innych!) do odważnego głoszenia świadectwa, do pracy na rzecz jedności, do postu i żarliwej modlitwy, do poddania się Bożemu kierownictwu i nielękania się, kiedy przez dłuższy czas nie usłyszy Jego głosu.

Zbawiciel prosił, by pozwoliła, aby jej język stał się mieczem, który przemawia w Jego imieniu.

(…)

[koniec_strony]

Czekają was trudne dni

26 listopada 2001 roku Jezus przekazał Myrnie następujące orędzie: „Jak piękna jest rodzina której godłem jest jedność, miłość i wiara. Jej droga jest moją, a moja Matka – jej wsparciem. Moje dzieci, ofiaruję wam samego siebie. Adoracja, medytacja, dziękczynienie i kierownictwo duchowe radują Mnie, lecz stają się doskonałymi dopiero przez waszą jedność wokół ołtarza. Ofiaruję wam moje Ciało i Krew na dowód mojej wierności i miłości. Przyjmijcie ode Mnie ten sakrament z ufnością i wiarą, bowiem ten sakrament was pociesza, daje wam siłę i mądrość, i obfitość łask. Nadchodzą trudne dni, zamęt wewnątrz Kościoła. Dla tego, kto nie cieszy się prawdziwym pokojem, ten podział stanowi niebezpieczeństwo. Nie poddawajcie się z powodu klęsk (niepowodzeń), nie martwcie się z powodu ferowanych na was wyroków, nie brońcie się i szukajcie jedynie tego, co dla was przygotowałem. Jestem jedynym, który się wami opiekuje, bowiem jesteście dziełem moich rąk. Pozwólcie się doprowadzić do klęski. Udowodnijcie waszą miłość do Mnie, dlatego że przez miłość będę kroczył u waszego boku (po waszej stronie), a poprzez sakramenty zjednoczę się z wami. I nie zapominajcie, że jestem powodem waszego istnienia na ziemi i Ja jestem powodem waszego szczęścia w Niebie”.

(…)

Fala uzdrowień

Za pomocą modlitwy i niezwykłego środka, jakim był sączący się z rąk i z obrazka olej, Myrna uzdrowiła swoją szwagierkę Laylę oraz matkę. Ale nie tylko je. Wielu ludzi, którzy z wiarą w swoich sercach zostali przez nią namaszczeni lub sami namaścili się owym „cudownym” olejem, a jednocześnie w żarliwej modlitwie prosili Boga o potrzebne im łaski, otrzymywali je. A prosili najczęściej o uzdrowienia z różnorakich chorób ciała. Uzdrowieniom cielesnym towarzyszyła jednak także fala uzdrowień natury duchowej, a czasami nader spektakularnych nawróceń. Łaskę cielesnego uzdrowienia otrzymywali chorzy na raka, na paraliże i niedowłady kończyn dolnych, cierpiący na skutek wylewów i udarów mózgu oraz na inne przypadłości. Wiele z takich przypadków zostało udokumentowanych przez lekarzy.

Zapytaliśmy Myrnę i Nicolasa, które z uzdrowień w szczególny sposób zapadły im w pamięć. – Pamiętam zwłaszcza uzdrowienie młodej muzułmanki, której towarzyszył lekarz, ateista Jamil Margi – odpowiedziała Myrna. – Ów mężczyzna chciał zdyskredytować cud, nazywając go zmontowanym oszustwem. To, czego do świadczył, zupełnie go jednak odmieniło. Nawrócił się i kilkakrotnie publicznie dawał świadectwo swej przemiany.

– Był taki cud, który odmienił całe moje życie – zwierzył się Nicolas. – Do Myrny podszedł dziewięcioletni chłopiec, który miał sparaliżowane nogi. Przyszedł o kulach. Minął wszystkie służby, policję, tłum ludzi. Kiedy podszedł do żony, ta namaściła go olejem i poleciła mu, by wypowiedział imię „ Maryja”. Malec zaczął się wtedy cały trząść. Nagle dotknął nogami ziemi i zaczął biec. Ten cud – jak już powiedziałem – zmienił całe moje życie.

Kilka opisów spektakularnych uzdrowień znaleźliśmy w artykule Światło ze Wschodu Sebastiana Bednarowicza. Opisuje on równie ż jedno z najsłynniejszych, którego w 1983 roku doznała pochodząca z Aleppo Alice Benalian. Starsza pani od chwili wypadku, którego doznała w 1970 roku, i po źle wykonanym zabiegu miała sparaliżowaną rękę. Lekarze twierdzili, że nigdy już nie odzyska w niej władzy. Odzyskała jednak nagle i nieoczekiwanie (choć z pewności ą o to się te ż modliła)! Stało się to podczas modlitwy przed ikon ą Matki Bożej z Soufanieh, która była wówczas wystawiona w prawosławnym kościele św. Krzyża w Damaszku.

 „ Świadkiem niezwykle wzruszającego uzdrowienia – pisze w swoim artykule Bednarowicz – była także córka syryjskiego pisarza Adiba Mousleha. Studiowała ona prawo we Francji, w Lyonie, jednak podczas świ ąt Bo żego Narodzenia w 1982 roku odwiedziła swoich rodziców w Damaszku. Na wieść o cudownych zdarzeniach w Soufanieh zgłosiła się do pomocy przy obsłudze pielgrzymów, którzy coraz liczniej przybywali do domu państwa Nazzourów. Pewnego dnia do «Domu Najświętszej Dziewicy» [tak bowiem ich dom nazwano – przyp. aut.] przybyło małżeństwo z dwuletnim synkiem sparaliżowanym od urodzenia. Pomimo licznych prób, z powodu gęstego tłumu pielgrzymów, nie udało się im dotrzeć przed cudowny obraz. Zasmuceni i ze łzami w oczach postanowili odjechać. Przekazali tylko córce Adiba imię dziecka i informację o jego chorobie. Odprowadziła ona ich wzrokiem, stojąc w oknie domu Nazzourów. Nagle w momencie, gdy ojciec położył synka na masce samochodu i poszedł otworzyć drzwi, chłopiec podniósł się i stanął na własnych nogach. Mężczyzna nie mógł uwierzyć własnym oczom i powtórnie go posadził. Chłopiec znowu wstał. Ojciec jeszcze kilkukrotnie powtórzył tę operację, zawsze z takim samym skutkiem. Łzy smutku rodziców zamieniły się w łzy radości, która udzieliła się tak że tłumowi przechodniów zebranych w międzyczasie wokół samochodu”.

Fragment książki Małgorzaty Pabis i Henryka Bejda pt. "Myrna Nazzour, stygmatyczka z Syrii, która spotkała Maryję" (Wydawnictwo Rafael)