W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o poszukiwaniu 28-letniego Jana S., handlarza dopalaczami, który zlecił zabójstwo ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Uznał go za zagrożenie dla swojego nielegalnego biznesu. Jak się okazuje, S. chciał się zemścić również na trzech funkcjonariuszach policji, którzy rozbili jego grupę przestępczą – poinformowała dzisiejsza „Rzeczpospolita”.

Szokujące informacje na temat śledztwa podał z kolei „Super Express”. Według jego informacji bandyta zlecił podłożenie bomby pod samochód ministra Ziobro.

Rzeczpospolita” dowiedziała się, że europejski nakaz aresztowania wobec Jana S. zawiera łącznie dziesięć zarzutów, które dotyczą podżegania do zabójstwa oraz stosowania gróźb karalnych.

Nielegalny interes 28-letniego Jana S. przynosić miał gangowi zyski rzędu miliona złotych miesięcznie. Jak informuje „Rzeczpospolita”:

[…] Z decyzji sądu o ENA wynika, że Jan S. nakłaniał +kilera+ (chemika z jego gangu) do zabójstwa trzech funkcjonariuszy policji, wskazując mu użycie do tego celu m.in +substancji powodujących zawał serca oraz zapaść krążeniową+”.

Super Express” podaje:

Jan S. został zatrzymany w listopadzie w Holandii. Trafił nawet do aresztu. Wydawało się, że ekstradycja do Polski jest tylko kwestią czasu. Ale po kilkunastu dniach zawieszono areszt, a rozprawę w jego sprawie odroczono do marca”.

Dodaje dalej, że S. miał po wyjściu z aresztu zlecić zabójstwo ministra Zbigniewa Ziobro, które zlecił „chemikowi” ze swojego gangu. Oferował 100 tysięcy złotych i 10 tys. złotych zaliczki. Gdy mężczyzna mu odmówił, ten S. zaczął mu grozić.

dam/PAP,Fronda.pl