Bierzcie, to jest Ciało mo­je… To jest mo­ja Krew Przy­mie­rza, która za wielu będzie wylana (Mk 14,22.24).

 

Ciało i krew w biblijnym języku oznaczają człowieka w jego życiu na ziemi. Pod Cezareą Filipową, kiedy Pan Jezus spytał swoich uczniów: A wy za kogo Mnie uważacie? (Mt 16,15). Po bardzo trafnej odpowiedzi Piotra, Pan Jezus powiedział do niego: nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie (Mt 16,17). Ciało i Krew Jezusa to Jego życie na ziemi jako Człowieka, życie, które podjął, aby z jednej strony stać się naszym Bratem, a z drugiej by w naszym imieniu dać Bogu jednoznaczną odpowiedź na Jego zamysł miłości i wejść do Jego królestwa. Ta odpowiedź Jezusa była jedyna i jednoznaczna, bo przypieczętowana posłuszeństwem aż do śmierci na krzyżu. Jako Kapłan złożył on ofiarę doskonałą we wszystkich wymiarach tego określenia. Po pierwsze była to ofiara Syna Bożego i z tej racji doskonała. Jednak była to jednocześnie ofiara z siebie samego. Każda ofiara czy to z pokarmów, czy ze zwierząt, jest jedynie ofiarą zastępczą. W ofierze składanej Bogu w istocie chodzi o ofiarę z siebie samego. I to się dokonało dosłownie w przypadku ofiary Jezusa Chrystusa. Przy czym w Jego przypadku była to ofiara doskonała jeszcze z tego względu, że nie polegała jedynie na determinacji oddania samego życia, ale oddanie życia było pełnym wyrazem Jego całkowitego wewnętrzne oddania się Ojcu w posłuszeństwie. Dlatego też autor Listu do Hebrajczyków napisał: Jezus Chry­s­tus przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofia­rę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga (Hbr 10,12).

 

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Jr 31, 31-34 lub Hbr 10, 11-18; Mk 14, 22-25

 

Dla nas jednak jeszcze inny wymiar ofiary Chrystusa jest niezmiernie ważny: Jego miłość do końca. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13). Jezus oddał wszystko i to w ten sposób, że nie zostawił dla siebie nawet poczucia triumfu przez to, że inni zobaczyli Jego heroizm, odwagę, bohaterstwo, a przez to oddali mu należną cześć jako bohaterowi. Jego śmierć była zrównana ze śmiercią najgorszych zbrodniarzy, a w wymiarze religijnym była karą za bluźnierstwo. Ponadto w Księdze Powtórzonego Prawa napisano: wiszący jest przeklęty przez Boga (Pwt 21,23), o czym przypomniał św. Paweł:

 

Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił − stawszy się za nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie − (Ga 3,13)

 

Dlatego też nawet dla bliskich mu ludzi śmierć na krzyżu była widziana jako całkowita klęska. Uczniowie się całkowicie pogubili i nawet po zmartwychwstaniu ci, którzy szli i rozmawiali z nim po drodze do Emaus, mówili w tonie zawodu: A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela (Łk 24,21). W śmierci na krzyżu nie było żadnej chwały w ludzkim wymiarze. Pozostała jedynie sama ufność złożona w Ojcu, czyli absolutne oddanie się w ręce Boga.

Jezus w śmierci na krzyżu całkowicie się oddał Ojcu w posłuszeństwie, ale i także oddał się nam przez całkowity dar ze swojego życia. Tym całkowitym darem z siebie połączył w sobie miłość Boga i ludzi – to największe i w istocie jedyne przykazanie. To połączenie pozostawił nam w Eucharystii, która jest zarówno ofiarą miłości jak również ucztą ofiarną i komunią z Bogiem w Nim. Właśnie to wyrażają wypowiedziane słowa: Bierzcie, to jest Ciało mo­je… To jest mo­ja Krew Przy­mie­rza, która za wielu będzie wylana (Mk 14,22.24). Jezus pozostawił nam swoje dzieło miłości do końca jako pokarm na życie wieczne.

Jednak tego pokarmu nie jesteśmy w stanie spożyć, jeżeli on nie dotyka naszego serca. A może tam dojść jedynie przez zrozumienie tego, co oznaczała śmierć Jezusa na krzyżu. Miłości nie można widzieć „gołym okiem”. Miłość nie jest czymś na kształt przedmiotu, który można zobaczyć. Ona odsłania się w refleksji nad czyimś gestem, doznanym dobrem, czyjąś ofiarnością, których nie tłumaczy naturalne, wyrachowane działanie. Spojrzenie poprzez refleksję odsłania zamysł drugiego, daje wgląd w jego serce, ale jednocześnie staje się wezwaniem do odpowiedzi, która także musi być odpowiedzią miłości. Tylko w ten sposób realizuje się to, co zapowiedział Jeremiasz w dzisiejszym pierwszym czytaniu, że Bóg umieści w naszym sercu swoje prawo – prawo miłości, które nie wymaga zewnętrznych przepisów:

 

Umieszczę swe pra­wo w głę­bi ich jes­tes­twa i wypiszę na ich sercu. Będę im Bogiem, oni zaś bę­dą Mi narodem. I nie będą się mu­sie­li wzajemnie po­uczać mówiąc jeden do drugiego: „Po­znaj­cie Pa­na”. Wszyscy bowiem od najmniejszego do naj­wię­k­sze­go poznają Mnie, mówi Pan, ponieważ od­pusz­czę im wy­stępki, a o grzechach ich nie będę już wspo­mi­nał (Jr 31,33.34).

 

W istocie jedynym prawdziwym poznaniem drugiej osoby, jest poznanie jego serca. Bez znajomości serca, bez poznania tego, co mieszka w sercu drugiego, nie ma prawdziwego poznania drugiego. Co najwyżej można mówić o znajomości. Dlategospożywanie Ciała i picie Krwi Pańskiej w pełnej świadomości tego, w czym uczestniczymy, daje nam wgląd w Jego serce, daje poznanie Jego samego i Ojca, którego Syn w doskonały sposób wypowiedział swoim gestem miłości. Jednocześnie takie poznanie stało by się zdradą, gdyby w odpowiedzi na rozpoznaną miłość Boga sami byśmy nie kochali innych. Nasze „Amen” wypowiedziane podczas komunii oznaczy, że rozumiemy i przyjmujemy tę Miłość i pragniemy w nią żyć. 

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi

Źródło: www.ps-po.pl