Liderowi SLD trzeba było podpowiadać co ma mowić w dniu robotniczego święta? Tak, korzystał on podczas warszawskiego przemówienia z pomocy 31-letniego Krzysztofa Klimczaka, członka Rady Krajowej SLD - poinformowała "Rzeczpsospolita". Gdy sprawę ujawniły media, Leszek Miller tłumaczył się, że miał przygotowany dobry tekst ale... nie zdążył go opanować. "Poprosiłem kolegę o pomoc. Też żałuję, że nie mam przezroczystego promptera" - tłumaczył cynicznie na Twitterze.

Widać, że kawiorowa postkomunistyczna lewica, ma tyle wspólnego z problemami zwykłych ludzi, że nie potrafi nawet ich szczerze wypowiedzieć. Trochę dziwi, że poparcie dla manifestacji SLD i OPZZ w liście do organizatorów wyraził szef "Solidarności" Piotr Duda, który nieobecność "Solidarności" wytłumaczył tym, że tego dnia zgodnie z wieloletnią tradycją, związkowcy modlą się w Sanktuarium św. Józefa Robotnika w Kaliszu.

JW/Rzeczpospolita