Leszek Miller mówił: "Chętnie uderzę się w piersi, dlatego że była to swego rodzaju transakcja wiązana. Nam się wtedy wydawało, że to jest wspaniały pomysł, bo na koniec kadencji uda nam się rekomendować jednego z sędziów Trybunału Konstytucyjnego (...) Ale jestem tym faktem zażenowany, że wtedy tak myśleliśmy i jestem zażenowany, że nie powiedzieliśmy wtedy „nie”. Daliśmy się kupić".

Miller odniósł się również do relacji na linii Warszawa-Bruksela. Powiedział: "Odradzam polskiemu rządowi posługiwanie się argumentami typu: nasze zasługi historyczne, nasza spuścizna kulturowa albo nasza martyrologia w okresie II wojny światowej, bo to nie zrobi żadnego wrażenia". 

A o Martinie Schulzu Miller powiedział: "Używając słów klasyka, mógłbym powiedzieć: Martinie, nie idź tą drogą, bo to jest droga donikąd".

mod/TVN24