33 lata - tyle minęło już od masakry góników kopalni "WUjek". Krystyna Gzik, żona jednego z zamordowanych górników nadal nie może uwierzyć, że ówczesny szefa MSW gen. Czesław Kiszczak (89 l.), którego proces w sprawie ofiar "Wujka" został zawieszony ze względu na rzekomo zły stan zdrowia, nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Ale Pani Krystyna wciąż ma jednak nadzieję, że zbrodniarz odpowie zarówno za masakrę górników w kopalni, jak i za stan wojenny.

- Czekam już ponad trzydzieści lat i nie wiem, czy doczekam się sprawiedliwości. To wszystko bardzo trudno znieść. Nikt nie zwróci mi męża, ale chciałabym, aby w sprawie "Wujka" zapadł wyrok skazujący Kiszczaka. Mam nadzieję, że uda się jeszcze do tego doprowadzić i skazać go, co byłoby dla mnie jakąś formą zadośćuczynienia - mówi dziennikowi "Super Express" ze łzami w oczach Krystyna Gzik.

Okrutną pacyfikację doskonale pamięta też jeden z przywódców strajku Stanisław Płatek (63 l.). I podobnie jak pani Krystyna wierzy, że Kiszczak odpowie w końcu przed sądem za zbrodnie stanu wojennego i masakrę górników. 9 grudnia, kiedy przewożono byłego szefa bezpieki do gdańskiego szpitala, był w domu. Oglądał całe wydarzenie w telewizji.

- Czuje się jakąś satysfakcję. Cieszę się, że w końcu może sprawiedliwość dosięgnie Kiszczaka. To niepojęte i skandaliczne, że do tej pory nie udało się go osądzić i skazać! - mówi nam Stanisław Płatek.

mod/Super Epress