Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik zjawił się w Piasecznie. Spotkał się tam z działaczami medialnie wykreowanego przez jego dziennik Komitetu Obrony Demokracji. Nie wszystko poszło jednak gładko. Jeden z uczestników spotkania zachęcił Adama Michnika, by ten pozdrowił swojego brata. I to wystarczyło, by wywołać prawdziwą furię Michnika i kodziarzy!

Wszystko uwieczniono na nagraniu. Jeden z mężczyzn obecnych na spotkaniu rzucił Michnikowi: "Do widzenia, panie Adamie". "Pozdrowi pan brata" - dodał.

I się zaczęło. "Wie pan co, jest pan po prostu głupim chamem!" - odparł Adam Michnik, gdy doszedł już do siebie po chwili szoku. KODziarstwo również nie pozostało bierne. Działacze głośno manifestowali swoje oburzenie, a jedna z kodziarek wstała za krzesła, podbiegła do miejsca całego "zajścia" i krzyczała, że "chociaż jednemu da w mordę". "Wszystkim nie dam, ale chociaż jednemu" - mówiła. 

Dlaczego Adam Michnik i KOD-ziarze tak się oburzyli? Cóż... brat Adama, Stefan, w czasach stalinowskich był sędzią. Wydawał wyroki śmierci na Polaków walczących z sowiecką okupacją. Dziś przebywa za granicą.

Wszystko widać wkrótce po 17. minucie

bbb/Fronda.pl