W „Gazecie Wyborczej” ukazał się wywiad, którego bohaterem jest nie kto inny, jak sam Adam Michnik. Naczelny w rozmowie z Agatą Nowakowską i Dominiką Wielowieyską stawia pomnik Tadeuszowi Mazowieckiemu i jego rządom.

„On był atakowany w sposób wyjątkowo chamski, brutalny i nieuczciwy. Nie strzela się do swoich, z którymi jesteś w jednym okopie, nawet jeżeli uważasz, że to fajtłapa. Tak się nie robi” – mówi o Mazowieckim Michnik.

Odnosząc się do zarzutów, jakie były kierowane pod adresem rządów Mazowieckiego, tyczących się o obecności w nim komunistów, Michnik odpowiada: „Czy były między nami różnice zdań? Były. Niektórzy się denerwowali: dlaczego Tadeusz nie wyrzuca tych starych wyjadaczy, dlaczego ich trzyma w administracji? Byłem przeciwny, by go od tej strony dociskać (…) Nie mogli darować Mazowieckiemu, że tak długo trzymał gen. Kiszczaka na stanowisku szefa MSW, a Floriana SIwickiego w Ministerstwie Obrony. Ale dzięki temu nie było w Polsce buntu aparatu siłowego” – twierdzi.

Gdy rozmowa schodzi na temat palenia ubeckich teczek, Michnik zjadliwie atakuje Kościół: „Rząd miał wtedy ważniejsze sprawy na głowie niż te archiwa ubeckie. (…) Intencje tego palenia były różnorodne, mogę sobie wyobrazić, że przynajmniej niektóre nie były podłe. W końcu każdy ksiądz katolicki miał swoją teczkę” – mówi naczelny „Gazety Wyborczej”.

W tym też kontekście pojawia się w zasadzie jedyny zarzut Michnika wobec Tadeusza Mazowieckiego. „Był oczywiście trochę za miękki w stosunku do Kościoła. Ale Kościół nie był jeszcze tak agresywny, nie było jeszcze Tadeusza Rydzyka” – przekonuje bohater wywiadu.

ed/Gazeta Wyborcza