Wie o tym cała Europa i tylko przez politykę jeszcze się z naszego narodu nie natrząsa, chociaż bezpieczniactwo, jakby na większe urągowisko, stręczy nam na Umiłowanych Przywódców już nawet nie Lecha Wałęsę, czy Aleksandra Kwaśniewskiego, ale albo jakichś moralnych wycirusów najgorszego sortu, albo jakieś dziwolągi w rodzaju poślęcia Grodzkiego, którego jedynym tytułem do przewodzenia naszemu mniej wartościowemu narodowi tubylczemu zdaje się okoliczność, że podobno obcięło sobie penisa wraz z klejnotami. Nic tedy dziwnego, że nawet taka podobna do konia pani Ashton puszcza mimo uszu supliki Radosława Sikorskiego. Owszem – dopuści go w charakterze pazia do otwierania przed nią drzwi i ścierania pyłku („a panna Mania, co ścierała pyłek, spadła ze stołka, zbiła sobie…” no, mniejsza z tym) – ale poza tym traktuje go – ona też – jako rodzaj osobliwej kondensacji powietrza.

 

Ale revenons a nos moutons, co się wykłada, żeby powrócić do naszych baranów, to znaczy – do bezpieczniaków i ich rządowych marionetek. Wykonując zadanie redukcji liczebności naszego mniej wartościowego narodu tubylczego do poziomu oczekiwanego przez przyszłą jerozolimską szlachtę, nie tylko wypychają za granicę najbardziej przedsiębiorczą i wartościową młodzież, ale względem pozostałych realizują dodatkowo Narodowy Program Eutanazji. Jest on wprawdzie zakamuflowany pod postacią „służby zdrowia”, ale oto co się wyprawia. 

 

Całość felietonu w najnowszym numerze "Najwyższego Czasu!" lub na stronie Bibula.com

 

eMBe