W ostatnim czasie internet podbija wyznanie Michała Koterskiego, syna reżysera m.in. "Ajlawju", "Nic śmiesznego" i chyba najpopularniejszego "Dnia Świra". W "Dniu Świra" oraz niektórych innych części "sagi" Adasia Miałczyńskiego Koterski jr zagrał zresztą syna głównego bohatera. 

Dzięki roli w "Dniu Świra" Michał Koterski stał się sławny. W ostatnich latach jednak jego gwiazda nieco przygasła. Aktor wyznał ostatnio w wywiadzie dla portalu Aleteia.org, że przez dwadzieścia lat był uzależniony od narkotyków. W przezwyciężeniu nałogu pomógł mu Pan Bóg. Nie nam oceniać czy negować prawdziwość tego wyznania, każde nawrócenie jest cenne. O wiele ciekawsze wydają się jednak słowa syna reżysera o Kościele. Ale po kolei. 

"Zażywałem narkotyki od czternastego roku życia, przez dwadzieścia lat. Pokończyłem wszystkie możliwe ośrodki leczenia uzależnień. I po tych wszystkich terapiach doszedłem do momentu, w którym wszystko straciłem. Mieszałem wszystko ze wszystkim, brałem rano i przed snem. Z tych wszystkich „mikstur” chciałem znaleźć tę jedną, która da mi szczęście. Okazało się, że to niemożliwe. I doszedłem do momentu, w którym nie potrafiłem żyć ani z narkotykami, ani bez nich"-Mówi Michał Koterski w wywiadzie dla portalu Aleteia. W pewnym momencie młody gwiazdor stwierdził, że tak dłużej być nie może. Postanowił zwócić się o pomoc do Boga. 

"(...)uklęknąłem i powiedziałem tak prosto z serca i szczerze: „Boże, zabierz mi tę obsesję brania, a zrobię wszystko, żeby już nigdy nie wrócić do narkotyków”. I tak się stało, przestałem odczuwać głód narkotykowy. Poczułem radość, ale z drugiej strony bałem się, żeby to nie zniknęło"-przyznał Michał Koterski. Aktor wyznał, że wówczas zaczął ciężko pracować nad sobą i tym niezwykle szkodliwym uzależnieniem. Wszystko pięknie, ładnie, wszak wyjście z nałogu zasługuje na podziw. Kolejna część wypowiedzi dotyczyła Kościoła Katolickiego i ten fragment wywiadu budzi pewien niepokój. 

Koterski, pytany o stosunek do "duchowości zinstytucjonalizowanej", stwierdził, że do kościoła wprawdzie lubi chodzić, ma jednak problem z pewnymi rzeczami. Mowa o... nakazach i zakazach. 

"Niektórzy księża uzurpują sobie prawo do mówienia mi, co mam robić. Nie ma we mnie zgody na srogiego Boga. Dla mnie Bóg jest kochający. W Ewangeliach Chrystus wszystkich największych zbirów obdarzał miłością"-stwierdził Michał Koterski. 

No i tu mamy pewien problem. Przede wszystkim, Chrystus wcale nie był "wyluzowanym" hipisem, kumplem, który powtarzał: "Róbta co chceta, i tak was wszystkich kocham, hulaj dusza- piekła nie ma!" Również potrafił być surowy, ostry czy radykalny. Owszem, kochał i przebaczał, ale nie można zapominać o słowach "idź i nie grzesz więcej". I o tym, że księża przeważnie niczego sobie nie uzurpują, chyba że mamy do czynienia z tak szczególnymi i "drastycznymi" przypadkami jak ks. Piotr Natanek czy były już kapłan, Jacek Międlar, a w drugą stronę: ks. Wojciech Lemański czy ks. Kazimierz Sowa. Oni po prostu uczą wiernych zasad Kościoła założonego przez kochającego wszystkich Chrystusa. Ale może potrzeba jeszcze czasu,nim artysta zrozumie, że Boga od Kościoła oddzielić po prostu nie sposób. 

yenn/aleteia.org, Fronda.pl