„To, czy rodziny miały otwierać trumny, czy nie miały, jest sprawą drugorzędną. Miały one być otwarte nie przez ludzi, którzy nie mają ku temu ani wiedzy, ani narzędzi, tylko przez wykwalifikowanych specjalistów po to, by przeprowadzić autopsję” - mówiła Magdalena Merta w TVP Info.

Wdowa po Tomaszu Mercie komentowała w TVP Info słowa Donalda Tuska, które padły po jego wyjściu z Prokuratury Krajowej, gdzie zeznawał w charakterze świadka w sprawie nieprawidłowości przy sekcjach zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. O wypowiedzi Tuska mówiła między innymi:

Myślę, że do tych kłamstw już wszyscy przywykliśmy. Wiemy, że taki zakaz był. Chciałam zwrócić uwagę na coś zupełnie innego. Nie chodziło o to, żeby rodziny otwierały trumny. Był nakaz prawny, który do dziś obowiązuje, dokonania sekcji zwłok w Polsce. Istnieje coś takiego jak bezpośredniość dowodu, czyli obowiązek pozyskania wszelkich dowodów osobiście, a nie zdawania się na pomoc prawną”.

Podkreśliła również:

Nie rodziny należy oskarżać o to, że dały się nabrać na zapewnienia o zakazie otwierania trumien, ale zwyczajnie rozliczyć tych, którzy zaniedbali tego obowiązku. W tym sensie ważniejsze jest pytanie, dlaczego nie zrobiono tego po przywiezieniu ciał do Polski”.

Magdalena Merta dodawała, że jedną z najbardziej skrzywdzonych rodzin ofiar katastrofy jest prezes PiS, Jarosław Kaczyński. 

dam/TVP Info,Fronda.pl