Angela Merkel ma nie lada problem z wewnętrznymi ,,spięciami'' w partyjnych ugrupowaniach w Niemczech i nie ogłasza jeszcze, czy będzie kandydować po raz kolejny na urząd Kanclerza Niemiec. Jej partia, CDU, ma wciąż  znaczącą, kilunastopunktową przewagę w sondażach przedwyborczych. Nie wiadomo jednak, czy partia wystawi obecną Kanclerz w przyszłorocznych wyborach do Bundestagu. Według niedzielnego wydania ,,Bild'' aż połowa Niemców nie chce, by Merkel została ponownie szefową rządu, a  CSU - partia koalicyjna z CDU, nie chce poprzeć obecnej Kanclerz.
 
Jedenastoletnie rządy niemieckiej przywódczyni upływały przez długi czas pod znakiem pewności i zaufania, jakie – do pewnego momentu - wzbudzała szefowa rządu w niemieckich obywatelach, nie bez powodu nazywali ją ,,mutti''. Od dwóch lat, po radykalnej zmianie optyki kanclerz na kwestie uchodzców i brak jasnej deklaracji, że zaprzestanie ich sprowadzania, jej szanse na wygraną w wyborach są coraz badziej mizerne.

Spór z siostrzaną CSU wynika z faktu, że najprawdopodobniej partia koalicyjna chciałaby wystawić własnego kandydata do Bundestagu. Bawarska partia zgłaszała wielokrotnie w ostatnim czasie swoje niezadowolenie wobec prowadzonej przez Merkel polityki migracyjnej  oraz w kwestiach sankcji nałożonych na Rosję.

W CDU, macierzystej partii Angeli Merkel jest także kilka niezadowolonych frakcji, szczególnie dotyczy to liberalnej polityki szefowej rządu.
Czy wychowana w NRD, 62-letnia Angela Merkel, zwana dobrotliwie ,,mamuśką'' ma szanse po raz kolejny na pełnię władzy w niemieckim rządzie? Czy ponad pięćdziesięcioprocentowe niezadowolenie obywateli niemieckich wynikające ze sprowadzania uchodźców przekuje się na porażkę Merkel w przyszłorocznych wyborach?

Jest  mało pradopodobne, aby Merkel przegrała, jeśli stanie do wyborów, bo jak dotychczas nie pojawił się ani w CDU, ani też w CSU żaden kandydat, a Merkel nie ma  zastępcy i nie widać na horyzoncie żadnej alternatywy dla jej kandydatury.

LDD