W przemówieniach zachodnich polityków po paryskich zamachach brakowało, jak dotąd, poważniejszych propozycji, które mogłyby pomóc w zatrzymaniu wpływów islamskich fundamentalistów. Także Angela Merkel skupiała się przede wszystkim na „tolerancji”, podkreślając za byłym prezydentem Christianem Wulffem, że „islam jest częścią Niemiec”.

Jednak w ostatnim wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” niemiecka kanclerz zwróciła uwagę na to, co jest tak naprawdę istotą problemu. I choć nie powiedziała tego wprost, to zdaje sobie chyba sprawę, że to galopująca laicyzacja czyni Europę całkowicie niezdolną do obrony przed muzułmańskim potopem. Trudno się dziwić: Europejczycy odrzucili Boga i nie wiedzą, jak mają żyć, ani po co żyją w ogóle. Ateizm to siłą rzeczy ideologia nihilistyczna, rodząca się nie z poszukiwania wiedzy, ale przede wszystkim z głębokiej, rozleniwiającej pychy. Tymczasem muzułmanie dobrze wiedzą, po co są na tym świecie: by służyć Bogu, który ich stworzył. Mniejsza z tym, że często fałszywie pojmują charakter tej służby: grunt, że ich działaniom przyświeca cel.

Wobec tego jest całkowitą oczywistością, że jedynym remedium na odzyskanie przez Europę siły jest powrót do źródła tej siły: do wiary chrześcijańskiej. I właśnie o tym mówiła niemiecka kanclerz, nawołując swoich chrześcijańskich rodaków do autentycznego otwarcia na Chrystusa.

Merkel wezwała do „wzmocnienia własnej tożsamości”. Chrześcijanie muszą „mówić więcej i bardziej świadomie o ich chrześcijańskich wartościach; muszą pogłębiać własne rozumienie swojej religii” – powiedziała.

„Każdy powinien zapytać siebie sam, co może zrobić, by wzmocnić własną tożsamością, a w większości przypadków chodzi tu wciąż o religię chrześcijańską”  - stwierdziła kanclerz.

To słowa, które bardzo podnoszą na duchu i dają nam wszystkim nadzieję, że Europa nie jest jeszcze stracona. Być może po którymś z kolei krwawych islamskich zamachów zblazowani mieszkańcy Zachodu dostrzegą wreszcie, czego im brak po w pełni dobrowolnej apostazji. I choć Angela Merkel nie wskrzesi na razie ideałów Świętego Cesarstwa Rzymskiego, to mam nadzieję, że krew mordowanych przez ekstremistów stanie się iskrą, która rozpali serca Europejczyków - i nasz kontynent stanie się na powrót ostoją wiary Chrystusowej.