Francuski prezydent, Emmanuel Macron oraz kanclerz Niemiec, Angela Merkel podczas konferencji prasowej w Brukseli zadeklarowali wsparcie dla Komisji Europejskiej w działaniach w sprawie Polski i ewentualnego uruchomienia artykułu 7.1 traktatu UE. 

Już w przyszłym tygodniu KE zajmie się analizą ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Następnie podejmie decyzję, czy aktywuje wobec Polski wspomniany artykuł, w myśl którego na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich UE, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej Rada UE może stwierdzić ryzyko poważnego naruszenia wartości unijnych przez kraj członkowskich. Decyzja podejmowana przez kraje większością 3/5 nie wiąże się jeszcze z sankcjami, jednak stanowi krok w tym kierunku. Jeżeli chodzi o same sankcje, wymagają one jednomyślności. 

"Jeśli Komisja Europejska zdecyduje się iść do przodu, będzie uważała, że to konieczne, będziemy to wspierać"- zapowiedziała szefowa niemieckiego rządu podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Francji, w odpowiedzi na pytanie o uruchomienie artykułu 7. Z kolei Emmanuel Macron zadeklarował, że będzie wspierać inicjatywy podejmowane przez KE w każdej sytuacji, "gdy broni ona spójności naszych zasad".  

Merkel podkreśliła, że Komisja Europejska poczuła się zmuszona do rozwiązania tej sprawy. Oboje, zarówno kanclerz Niemiec, jak i prezydent Francji, próbowali wywierać naciski na nowego premiera Polski, Mateusza Morawieckiego:

"Mam nadzieję, że mogą być przeprowadzone nowe rozmowy z nowym premierem, które sprawiłyby, że prowadzenie tej procedury nie byłoby konieczne"- powiedziała szefowa rządu Niemiec. 

"Dajmy szanse nowemu premierowi Polski na dyskusje w nadchodzących dniach"- dodał Macron. 

Przypomnijmy, że Angela Merkel ma problemy ze stworzeniem nowego rządu, natomiast notowania Emmanuela Macrona w jego kraju "lecą na łeb, na szyję". Czy to znów próba odwrócenia uwagi od własnych problemów?

ajk/PAP, Fronda.pl