Przed trzema dniami na łamach „Super Expressu” pojawiła się informacja o tym, że premier Mateusz Morawiecki adoptował dwójkę dzieci. Autor zastanawiał się nawet, czy te wiedzą, że przebywały w domu dziecka. Za skandalem stoi Piotr Gajdziński, były rzecznik BZ WBK. Dziś na łamach „Rzeczpospolitej” sprawę skomentowali prawnicy.

Jak wyjaśnił w rozmowie z „Rz” adwokat Maciej Ślusarek:

Przy założeniu, że ani premier, ani nikt z bliskich mu osób nie wyraził zgody na ujawnienie tej informacji, zarówno gazeta, tj. wydawca, jak i redaktor oraz autor tekstu ponoszą prawną odpowiedzialność. Autor książki i jej wydawca także. Art. 14 ust. 6 prawa prasowego mówi wyraźnie, że podjęcie tematu prywatnego może nastąpić tylko wtedy, gdy wiąże się z działalnością publiczną danej osoby”.

Podkreślił, że nie ma wątpliwości co do tego, że w tym wypadku nie może być mowy o związku kwestii osobistej z działalnością premiera. Zaznaczył, że choć funkcja ta wymaga posiadania „grubej skóry”, to miało miejsce dramatyczne naruszenie.

Adwokat Dariusz Pluta powiedział natomiast:

Jeśli opis książki jest ścisły, to mamy przypadek wyjątkowego medialnego barbarzyństwa, które dotyka przede wszystkim dzieci pana premiera”.

Dodał, że to działanie było rażąco bezprawne i jest w zasadzie aktem psychicznej przemocy wobec dzieci.

dam/PAP,Fronda.pl