Krystyna Janda otrzymała dziś w Krakowie medal "Za mądrość obywatelską". Aktorce wręczył go sam prezydent miasta, Jacek Majchrowski. Jandę doceniono za "mądrość, która w dzisiejszych czasach jest też odwagą oraz za niezwykłe wzruszenia artystyczne, które dają nam także obywatelską nadzieję".

Według Majchrowskiego Janda stawała zawsze "po stronie demokracji, praworządności, przeciwko konformizmowi i wygodzie, przeciwko propagandzie i manipulacji". Miałaby też być "głosem kobiet, mniejszości, pokrzywdzonych".

Laudację na cześć Jandy wygłosił... aktor Jerzy Stuhr. "Co podziwiam, czego zazdroszczę, co cenię? Cenię odwagę Krystyny w życiu i w sztuce" - mówił Stuhr. "Odwaga w sztuce, to dla mnie coś takiego, że pociąga nas, podnieca nas to, co w pierwszej fazie wydaje się niewykonalne. Dopiero wtedy zaczyna się przygoda artystyczna, kiedy stajemy przed białą kartką, nie wiemy, jak ją zapisać, nie ma żadnej podpowiedzi, robimy coś kompletnie oddalonego od jakiegokolwiek stereotypu. Jesteśmy w tym sami, nikt nam w tym nie może pomóc i dlatego u Krystyny tę odwagę podziwiam" - dodawał.

W ostatnich latach "prodemokratyczne" zaangażowanie Jandy polega głównie na opluwaniu rządu PiS oraz wyborców partii Jarosława Kaczyńskiego.

Janda mówiła na przykład, że rządy PiS to dla niej "traumatyczne przeżycie" i "ciężkie doświadczenie", a ona "zapadła na zdrowiu i umyśle". Może i racja, bo na przykład przed Marszem Niepodległości w Warszawie pisała, że "będzie wojna" i "Bóg musi nas chronić". Przekonywała też, że pod rządami PiS "rodzi się faszystowska Polska".

bsw/pap, fronda.pl