Wyznaczników poziomu zgnilizny i rozkładu społecznego, który wcześniej nazywał się ludową ojczyzną, a dziś członkiem europejskiej wspólnoty, jest całe mnóstwo. Wybiorę jeden i to wystarczy, żeby pokazać moralny bajzel uchodzący za „liberalną demokrację”. Twarzami żenującej akcji „Hejt stop” były największe chamy i prymitywy, jakie funkcjonują w Internecie. Nazwiska pominę, nie z obawy przed kolejnymi procesami, ale z obrzydzeniem i by nie robić prostactwu reklamy. Jednocześnie ta celebrycka tłuszcza non stop dyscyplinowała ludzi, których najpierw prowokowała, potem gnoiła i na końcu pokazywała wykrzywione ze złości twarze swoich ofiar. 

Narzędzie wyjątkowo prymitywne i jednocześnie śmiertelnie skuteczne. Zamiast kombinować i nieustannie zbierać w tyłek, czas wykonać tę samą serię działań w odbiciu lustrzanym. Żaden to problem, ale cięgle nie widzę odpowiedniej skali przedsięwzięcia, bo pierwsze próby na szczęście są już za nami. Cała niemoc bierze się z fałszywie pojętego przekazu Nowego Testamentu, gdzie rzeczywiście jest mowa o naiwnym nastawianiu drugiego policzka, jednak na tym tolerancja się kończy. W przypadku gnojenia ludzi przez lewacką i liberalną dzicz nie ma mowy o policzkowaniu, to jest flekowanie, oblewanie gównem, odczłowieczanie, czyli jednym słowem eksterminacja. Pewnie wszyscy pamiętają słynną sałatę posłanki Pawłowicz, ale mało kto pamięta dzięki komu zrobiono z tej bzdury faszyzm połączony z nazizmem. Jako pierwszy wystąpił na mównicy sejmowej lump z Twojego Ruchu i zaczął udzielać lekcji kultury. Jako żywo spektakl przypominał wykład menela pachnącego denaturatem na temat doboru odpowiedniego wina do mięs białych. Potem „aferę” podchwycili reżyserzy „Szkła kontaktowego”, wzorowanego na niemieckich kabaretach z okresu, gdy pewien austriacki kapral zaczął budować autostrady. Przy tym wszystkim za największe chamstwo i prymitywizm robiła konsumpcja sałatki, natomiast szczucie uchodziło za walkę o najwyższe standardy. 

Tak się można bawić bez końca i atakowany nie ma żadnych szans na obronę, bo z definicji jest poddawany linczowi. Jedyną formą przeciwstawienia się przemysłowemu odczłowieczaniu jest wyrwania kija prymitywom i przemówienie w ich języku. Z olbrzymią radością i satysfakcją zobaczyłem w Wiadomościach kadry z komentarzami „nowoczesnych” i „zakodowanych” chamów, w tym chamów uchodzących za gwiazdy dziennikarstwa, którzy kpili z wypadku Prezydenta Andrzeja Dudy. Powiem od razu, że nie sprawdzałem reakcji, ale skoro nie ma ich na czołówkach gazet i serwisów telewizyjnych, to raczej zadziałało jak należy. Od wielu lat przeciwstawiam się nowotestamentowej naiwności, żeby nie powiedzieć frajerstwu i postuluję zasadę starotestamentową. Ktoś bardzo słusznie zauważył, że to jest wojna, wojna kulturowa i cywilizacyjna. Od 1945 roku najpodlejszy element (sort) napływowy, przy pomocy miejscowego elementu, wprowadził kulturę musztardówki i słoniny. Pijani, niedomyci, często niepiśmienni ojcowie i dziadowie dzisiejszych bojowników o ludową demokrację w walonkach wdrapali na sam szczyt struktury społecznej, a następnie ogłosili się przewodnią siłą narodu. Genetyczną i mentalną pałeczką pionierzy realnego socjalizmu przekazali zstępnym, których teraz widzimy w telewizjach i radach nadzorczych. 

Mam serdecznie dość wysłuchiwania idiotycznych i frajerskich apeli w stylu: „nie zniżajmy się do ich poziomu”, „bądźmy ponad to”. Jeśli ktoś ma jakichś pomysł jak przy czyszczeniu szamba poczuć zapach fiołków albo powiew morskiej bryzy, to niech się koniecznie tym patentem podzieli. Obawiam się jednak, że zmarnowaliśmy całe dekady i z fioletowo-purpurowymi policzkami ciągle udajemy, że metoda jest słuszna, tylko materiał ludzki się nie sprawdza. To żaden materiał ludzki, to tłuszcza i z tym się nie dyskutuje, ale wynosi poza margines, to się czyści. Pani Marzena Paczuska we wczorajszych Wiadomościach zrobiła pierwszy krok, o który błagałem od kilku lat, co więcej Jej się udało pokazać sowieckich chamów z kobiecym wdziękiem i złośliwością, a o to dokładnie chodzi. Typy ukształtowane przez „kulturę” bolszewickich naczelników, nie wyzbyły się i nigdy nie wyzbędą się naturalnych dla siebie cech, instynktów i zachowań. Czas najwyższy odprowadzić te całą armię tam skąd przyszła. Uznam sprawę za zakończoną gdy za horyzontem znikną konsumenci tuszonki z ośmiorniczek i gdy ucichnie tupot walonek.

Matka Kurka/kontrowersje.net