Wystarczy „poczytać Internet”, aby wiedzieć, że otaczająca nas rzeczywistości jest opisywana dwoma, niemal całkowicie odmiennymi kanałami informacyjnymi. W oficjalnych mediach drażliwy podtekst polityczny, który był ewidentnym tłem meczu Polska - Izrael, praktycznie nie istniał. Internet natychmiast połączył rywalizację sportową z bulwersującymi atakami politycznymi, chodzi między innymi o obciążanie Polski niemieckimi zbrodniami i żydowskie wymuszanie odszkodowań, za mienie zniszczone przez Niemców i odbudowane przez Polaków. W takiej sytuacji wybór jest dość prosty, przynajmniej dla mnie i zamierzam pisać, o tym co jest rzeczywiste, a nie o tym, czego nie widzą media” - zaczyna swój felieton bloger Matka Kurka.

Na wstępie swojego tekstu pisze o „cieszynce”, Krzysztofa Piątka, której nie zobaczyliśmy podczas meczu Polska – Izrael mimo że nasz napastnik strzelił pierwszą z czterech bramek. Jak pisze Matka Kurka, słynna w całym świecie piłkarskim cieszynka Piątka wygląda tak:

Polski piłkarz Krzysztof Piątek radość okazywał w stylu kowbojskim, układał palce w dwa pistolety i strzelał jak rewolwerowiec. Żadnemu człowiekowi z odrobiną oleju w głowie podobny gest nie skojarzy się z zabijaniem kogokolwiek, chodzi rzecz jasna o celny strzał i tyle. Mecz Polaków z Żydami poprowadził idiotyczne skojarzenia jeszcze dalej, w stronę rozstrzeliwania i „cieszynka” Piątka „w meczu z takim rywalem byłaby niestosowna”.

Bloger dalej dodaje:

Nie mam pojęcia kto ostatecznie zdecydował o tym, że kibice nie zobaczyli znanego w całym piłkarskim świecie charakterystycznego gestu Krzysztofa Piątka. Być może sam zawodnik zrezygnował, być może grono doradców zdecydowało, a może jedno i drugie. W każdym razie nikt mi nie powie, że w jakimkolwiek innym meczu ta kwestia byłaby poważnie brana pod uwagę i od takich „głupstw” zaczyna się dyscyplinowanie narodów mniej istotnych przez naród wybrany. Media milczą na temat jasnego dla wszystkich kibiców kontekstu politycznego, w tajemniczych okolicznościach polski zawodnik rezygnuje z okazywania radości, ze względu na przeciwnika. Takie rzeczy zdarzają się wyłącznie w kilku przypadkach: Żydzi, „kolorowi”, homoseksualiści i całe LGBT”.

Zauważa również:

Niebezpieczeństwo tej tresury i cenzury polega na tym, że tresowany na poziomie odruchów bezwarunkowych przyjmuje odpowiednie postawy. Słyszysz, że będziesz grał przeciw Żydom i od razu uruchamia się cała lawina karnych zachowań, poczynając od tego, że samo nazwanie Żydów Żydami, zamiast „piłkarze Izraelscy”, co notorycznie powtarzali komentatorzy, jest zakazane, a kończąc na „cieszynkach”. Na szczęście tresura ma też błogosławiony skutek uboczny. Otóż ludzie poddawani dyscyplinie, szczególnie tak głupiej dyscyplinie, podświadomie się buntują i próbują odreagować”.

Piotr Wielgucki daje pisze, że widział wiele meczów reprezentacji Polski i jest pewien, że w tym meczu to nie trener zmobilizował piłkarzy, ale tło meczu „i wszystkie idiotyzmy pomieszane z oszczerstwami, czym Żydzi non stop atakują Polaków”.

Sport to synonim bitwy, zwłaszcza rywalizacja drużynowa i ten truizm zawiera całą tajemnicę zwycięstwa Polaków, a także atmosferę zbudowaną wokół meczu. Fenomen polega na tym, że poza Internetem praktycznie nikt nie mówił o: „wyssanym antysemityzmie z mlekiem matki”, „polskich obozach”, „Polakach gorszych od Niemców”, „mieniu bezspadkowym”, ale we wszystkich głowach te myśli się kołatały”

- pisze bloger.

Na koniec swojego wpisu stwierdza:

Choćby poszczególni zawodnicy, czy kibice odrzucali od siebie kawał historii pomieszany z polityką, to z pamięci i podświadomości niczego wymazać się nie da. Wygraliśmy z Żydami nie tylko na boisku, wygraliśmy politycznie, narodowo, kulturalnie. Na stadionie odbyło się wielkie święto, żadnych ekscesów, żadnych „antysemityzmów”, pomimo tysiąca prowokacji ze strony naszych „starszych braci w wierze”. Bardzo mi się podobają takie mecze o wszystko, w których wygrywamy wszystko”.

Kontrowersje.net