Nic mnie tak nie irytuje jak rozkrok moralno-polityczny i ględzenie dla uzyskania satysfakcji, bo się coś „oryginalnego” wymyśliło. Nie znaczy to jednak, że nie ma spraw, które we własnym obozie irytują. Władza z definicji i natury rzeczy jest całkowitym zaprzeczeniem opozycji i nie można używać tych samych narzędzi stojąc po jednej i drugiej stronie. Część zwolenników PiS zachowuje się tak jakby nadal byli w opozycji i budują atmosferę rodem z oblężonej twierdzy. Każda krytyka konkretnego, powtórzę, konkretnego zachowania, które dalekie jest od prawidłowego, kończy się histerią. 

Podam konkretny przykład, żeby nie było, że szukam dziury w całym. W ostatnią sobotę w Gdańsku odbyło się kilka demonstracji jednocześnie, w sumie miało ich być 14, ostatecznie dla wielu pozwolenia cofnięto i moim zdaniem słusznie. Łatwo sobie uświadomić, że przy takim tłoku prowokacji i zadym po prostu nie da się uniknąć. Co więcej w czasach PO dokładnie w taki sposób celowo władze stolicy z władzą centralną doprowadzały do konfrontacji. W Gdańsku stało się podobnie, pozwolenia na marsze dostawali organizatorzy od lewa i prawa na ulicę wyszły również nielegalne demonstracje. Chłopcy z ONR i tęczowa zgraja przebrana za baby usiłowali spotkać się na skrzyżowaniu ulic, po drodze mieliśmy parę punktów, gdzie przechodzili lub przebywali „cywile”, kobiety, mężczyźni, dzieci. Z podobnych zgromadzeń do wieczornych wiadomości zawsze trafiały obrazki z łysymi panami, którzy naparzali brukiem w oddziały policji i natychmiast wkładano aferę w brzuch Kaczyńskiego. Teraz sytuacja się odwróciła i trzeba to zrozumieć, nie PO, ale PiS zapewnia bezpieczeństwo, chociaż to spory skrót, bo w miastach pozwolenia nadal wydają lokalne władze. Tak czy siak policja jest pod nadzorem ministrów z PiS, ale wydaje się, że nie do wszystkich ten prosty fakt dotarł i dalej mamy populistyczny przekaz „naszych kopią w głowę”.

Przez dobrą godzinę oglądałem sobotnią relację z Gdańska i nie przeprowadził jej TVN24, tam w ogóle nie było żadnego tematu na żywo. Transmisję przeprowadziła TVP Info pokazując tylko i wyłącznie zadymę z udziałem kilkunastu osób, które rzucały kamieniami w policję. Przez długi czas ani prowadzący, ani relacjonujący nie mieli pojęcia o jaką grupę chodzi i jak ją politycznie usytuować. Gdy się okazało, że kamieniami naparzają chłopcy i dziewczęta z ONR kąt oka kamery natychmiast się zmienił i szybko z interweniującej policji zrobiono ZOMO. Następnego dnia poszedł „dramatyczny” news, że na glebę została rzucona córka radnej z PiS. Później po sieci przetoczył się filmik zmontowany amatorską kamerą na obraz i podobieństwo „Oni pójdą głosować”. Gdybym nie widział na własne oczy, jak kilkunastu zadymiarzy w miejscu pełnym cywili rzucana kamieniami z torowiska tramwajowego, pewnie też bym kupił tę „drogą krzyżową” córki radnej z PiS. Obrazek załączony do tekstu wzrusza do łez i łamie serce, prawda? Niestety widziałem to w pełny wymiarze i uprzedzam, że produkowanie takich propagandówek, zwłaszcza w Internecie, skończy się dokładnie tak, jak skończyła PO ze swoją propagandą. Naprawdę ktoś przytomny jest w stanie uwierzyć, że w trakcie interwencji policji, dwóch prewencyjnych celowo wybiera córkę radnej PiS i mając świadomość, że są „kręceni” na telefonach przeprowadzają akcję z „kopaniem w głowę”?

Z absolutnej pierdoły robi się przekaz na obraz i podobieństwo tego, co się rzeczywiście parszywego działo jeszcze kilka lat temu. Córka pani radnej z PiS była w grupie pobudzonych byczków z ONR, którzy zrobili zadymę na przystanku, wśród przerażonych ludzi i ma to tyle wspólnego z prowokacjami przed krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, czy paleniem ruskiej budki w trakcie Marszu Niepodległości, co ja z fitnes. Nie wspomnę o tym, że za chwilę wiadome media połączą PiS z faszyzmem i postawią znak równości między „endecją” i moherami. Władza to nie opozycja i każda władza powinna się zachowywać jak mądra matka nastolatki. Jeśli chodzi o pryncypia ani kroku w tył, ale wentyl musi być. Niech sobie KOD protestuje i niech się emerytowani „satyrycy” śmieją z władzy do woli, to są normalne zjawiska. Zanim ktoś zrobi aferę odnoszącą się do brutalności policji, niech najpierw sprawdzi o co dokładnie chodziło i przede wszystkim niech zda sobie sprawę, że 95% Polaków nie zaakceptuje zadym na przystankach tramwajowych bez względu na to, kto je organizuje i kto w nich uczestniczy. Teoretycznie cała ta godna pożałowania historia nie jest funta kłaków warta, gdyby nie jedna pokusa, którą ma każda siła przewodnia narodu. Jak świat długi i szeroki nie spotkasz męczennika władzy, taki byt nigdy nie istniał i istnieć nie będzie. Dlatego w KOD i całą zgraję trzeba walić prawdą o nich, a nie tandetną martyrologią gnębionej władzy.

PS Zatrzymana przez policję w Gdańsku, to znana Marysia. Nie ta od Tuska, ta druga od "Golgoty piknik". "Pachnie" to lansem "patriotycznym".

Matka Kurka/kontrowersje.net