Telewizja TVP Info ustaliła i przedstawiła dowody na to, co dla mnie i dla wielu było jasne od początku Wewnętrzna korespondencja Trybunału Konstytucyjnego w dowodzi, że co najmniej trzech sędziów brało udział w politycznej grze, która łamała Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej. Wśród tych sędziów jest prezes Rzepliński, wiceprezes Biernat i najbliższy współpracownik obu prezesów, sędzia Piotr Tuleja. Taka informacja powinna widnieć na samej górze informacyjnej hierarchii, ale stało się dokładnie odwrotnie. Zagrzebano sprawę, która w państwie prawa zakończyłaby się co najmniej postępowaniem dyscyplinarnym wobec sędziów.

Przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku, o planowanym zamachu na Trybunał Konstytucyjny mówiło się sporo, ale nie był to głośno wyrażony sprzeciw, czy obawa. Sam należałem do osób stawiających na zupełnie inne priorytety i dziś zrobiłbym tak samo. Wówczas najważniejsze było odebranie władzy PO i PSL, a przypomnę, że pomimo prawie pewnego zwycięstwa PiS, o ostatecznym przejęciu władzy decydowała partyjka Razem. Trudno mieć pretensję i do PiS i do wyborców, że skupiali się na fundamentalnej kwestii zamiast pilnować politycznej rozgrywki TK, co zresztą do upilnowania i tak nie było. Jak dużego kalibru był to numer świadczy wspomniana korespondencja sędziów Trybunału Konstytucyjnego, jednoznacznie ujawniająca bezprawne działania na styku władzy sądowniczej i wykonawczej. Za jakieś pocieszenie i przejaw ludzkiego odruchu można uznać te fragmenty maili, w których sędziowie wyrażają strach przez konsekwencjami zaplanowanych czynów:

Panowie, tworzy się fatalna atmosfera wokół ustawy o Trybunale (…) procedura wyłaniania kandydatów na kandydatów, wyłanianie sędziów w 2015 r., niskie wymagania kwalifikacji kandydatów na sędziów, skreślenie art. 101.2”. (…) „Zostały wprowadzone bez naszego udziału czy wbrew pierwotnym propozycjom” 
Wiceprezes Biernat raczył był zauważyć, że nie tak się Trybunał z PO umawiał i projekt zabezpieczenia tyłów przed wyborami, zaczyna przybierać obrót skutkujący w przyszłości poważnymi problemami. Niemal identyczne stanowisko wyraził jeden z ulubieńców Rzeplińskiego, sędzia Piotr Tuleja i dodatkowo wsparł je troską o „Andrzeja” i „Kopacz”:

Być może Andrzej powinien porozmawiać z Kopacz, żeby uświadomić jej powagę sytuacji. Jak będą szli w zaparte i cynicznie rozgrywali projekt, to potem nie powinni się dziwić wynikom wyborów. Opozycja zrobi z tego sztandarowy moty kampanii wyborczej pt. „Jak PO psuje państwo”. I będą mieli rację 
Działo się to wszystko 30 maja 2015, czyli na parę tygodni przed uchwaleniem ustawy o TK, którą potem sam TK uznał za niekonstytucyjną. Niewiadomo, czy po zmianie władzy Andrzej nadal spotykał się z Kopacz, wiadomo na pewno, że nowa władza dla Trybunału Konstytucyjnego nagle stała się największym zagorzeniem trójpodziału władzy. Ci sami sędziowie, którzy pod dyktando PO „klepali” ustawy i to z duszą na ramieniu, zdając sobie sprawę, że łamią konstytucję, teraz krzyczą o niezawisłości władzy sądowniczej. Jesteśmy tak daleko od państwa prawa, jak to możliwe albo i niemożliwe. Nie wiem jakie PiS planuje zmiany, chociaż docierają do mnie różne zakulisowe informacje, wiem natomiast, że tu i teraz nie zmieniło się w tej materii absolutnie nic.

Cięgle ewidentne przykłady na łamanie prawa przez przedstawicieli prawa są przedmiotem publicystycznych rozważań, Pogadamy sobie, popiszemy, nerwy i język postrzępimy, ale żadnego wyroku, czy zarzutów nigdy wobec sędziów nie usłyszymy. Panuje powszechny strach połączony z przekonaniem, że takich osobistości i takich wrażliwych tematów nie wolno dotykać, bo się można łatwo narazić na „Białoruś” I to jest jedna z głównych chorób toczących nasze życie publiczne. W publicystyce nie ma nic zdrożonego, ale po tym, co zrobili sędziowie TK, w państwie prawa publicyści mogą się zajmować wyłącznie komentowaniem zarzutów i wyroku, a nie tego, jakich bezprawnych działań, w poczuciu bezkarności, sędziowie się dopuścili.

Matka Kurka/kontrowersje.net