"Na podstawie historycznych doświadczeń i całej serii wpadek Koalicji Europejskiej z ostatnich tygodni, każdy szanujący się hazardzista postawi wszystkie żetony na PiS. Z hazardu się wyleczyłem, gdy jako 17-latek zagrałem w trzy karty na legnickim bazarze, dlatego nie poddaję się podobnym emocjom i nadziejom. Nie postawię wszystkich pieniędzy na PiS, jeśli ktoś mnie nie przeniesie w czasie i nie zapewni, że 26 maja będzie wyglądał bardzo podobnie do 18 marca"-napisał na swoim blogu w serwisie Kontrowersje.net Piotr Wielgucki "Matka Kurka".

Na dwa miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego bloger zastanawia się nad ich możliwym wynikiem. 

"Próbuję sięgnąć pamięcią, czy kiedykolwiek w ciągu dwóch miesięcy zmieniły się preferencje wyborcze i znajduję tylko dwa przykłady sprzed kilku miesięcy. Może one nie są do końca właściwe, bo do zmiany preferencji nie doszło, ale za to skala przechyłu robi wrażenie. Mówię o wyborach na prezydenta Łodzi i Warszawy, kolejność nie przypadkowa. Prawie wszyscy spodziewali się, że w Warszawie będą dwie tury wyborów i mało kto się spodziewał, że POKO dostanie w Łodzi ponad 70% głosów."- przypomniał Wielgucki. Publicysta ocenił, że poza tymi dwoma przypadkami nie przypomina sobie podobnej sytuacji, gdyż "wyniki wyborów, co do generaliów z grubsza znaliśmy na kilka dni przed wyborami". 

"Na tej półce umieszczam też walkę do ostatniej chwili, jak na przykład wybory prezydenckie w 2010 i 2015 roku, które nie polegały na nagłej zmianie preferencji. Po prostu do końca nie było jasne, jaki ułamek procentowy zdecyduje o wyniku. Na podstawie historycznych doświadczeń i całej serii wpadek Koalicji Europejskiej z ostatnich tygodni, każdy szanujący się hazardzista postawi wszystkie żetony na PiS. Z hazardu się wyleczyłem, gdy jako 17-latek zagrałem w trzy karty na legnickim bazarze, dlatego nie poddaję się podobnym emocjom i nadziejom. Nie postawię wszystkich pieniędzy na PiS, jeśli ktoś mnie nie przeniesie w czasie i nie zapewni, że 26 maja będzie wyglądał bardzo podobnie do 18 marca"-podkreślił bloger. 

Matka Kurka wskazuje, że jak do tej pory wszystko wygląda tak dobrze, że aż strach "głośno o tym pisać". 

"Trzy strzały PiS, w tym dwa rykoszety po niewypałach LGBT i Broniarza, ustawiły „debatę publiczną”. Wszyscy znają to magiczne zaklęcie „narzucić narrację”, to nie będę się znęcał rozległymi wywodami, ale pewnie nie wszyscy pamiętają, czym żyliśmy miesiąc temu. Srebrne wieże i koniec PiS były na tapecie. W mediach ogłoszono temat numer jeden, który zdeterminuje dwie kolejne kampanie. Ile z tych zapowiedzi zostało, to prawie nie widać. Kompletnie przepadły sensacje „Wyborczej” i Giertycha, a próby odgrzewania tego kotleta kończą się ciężką niestrawnością. Zwracam uwagę na „czasookres”, jakby powiedział młodszy aspirant zdając relację z „miejsca zdarzenia” dla stacji TVN 24. Jeden i tylko jeden miesiąc wystarczył, aby całkiem nam się poprzestawiały tematy dnia"-zauważa Wielgucki. Bloger podkreśla, że preferencje wyborcze nie zmieniają się tak szybko jak tematy dnia, co pokazuje przykład tzw. "taśm Kaczyńskiego" i serii artykułów "Gazety Wyborczej". 

"Zaklinanie deszczu i słupków sondażowych nic nie dało, PiS nadal był liderem, PO lekko spadała w dół, bo na scenę wkroczył Biedroń z „Wiosną”. O czym to świadczy? Ano o tym, o czym była mowa na początku. Bardzo rzadko dzieje się tak, że preferencje wyborcze ulegają zmianie, po jednym wydarzeniu, to zawsze jest proces i z reguły długotrwały, ale pamiętajmy, że poruszamy się w bardzo specyficznym obszarze. Wybory do PE to balansowanie na poziomie kilku punktów w tę lub tamtą stronę, co oznacza, że zmiana tematu może zmienić kolejność na podium i wcale nie musi to być coś wybitnie sensacyjnego"-wskazuje Piotr Wielgucki. Publicysta ocenia, że dziś- a mamy 18 marca 2019 r., dwa miesiące do wyborów do PE, PiS wygrywa je z "historyczną przewagą". Zdaniem Matki Kurki, możemy mówić o "jakichś 35 do 31". 

"Nie widzę też Biedronia wyżej niż 6%, ale jeszcze raz podkreślam, że to są sondaże na konkretny dzień i nie wybiegają w przyszłość choćby na pół dnia do przodu. Gdyby PiS udało się doholować 18 marca do 26 maja 2019 roku, to nie przewiduję żadnych niespodzianek i zwycięzca może być tylko jeden"- ocenia bloger. 

"Czy to jest realne? Jak najbardziej i kto wie, czy nie dojdą jeszcze ciekawsze dni niż dzisiejszy. Ważne, żeby nie przegrzać tematów, bo gadanie przez 60 dni o LGBT, czy Broniarzu może wyjść bokiem. Niech gadają ci, którzy się gubią w swoich socjotechnikach, takie gadanie jest najszybszym rydwanem czasu."- podsumował Wielgucki.

kontrowersje.net