Każdy dzień przynosi nie tylko potwierdzenie, ale i rozrywkę, jeśli chodzi o beznadziejne wysiłki opozycji. Same banały cisną się na usta, gdy się te projekcje obserwuje, na przykład bunkier Hitlera. Filmiki zamieszczane w Internecie zrobiły z Hitlera serial komediowy i w każdym odcinku pokazana jest śmieszna bezsilność, ale realnie wyglądało to trochę inaczej. Otoczenie wodza III Rzeszy mniej więcej rok przed ostateczną klęską wiedziało, że nic już nie uratuje Niemiec. Każdy kto próbował Hitlerowi wytłumaczyć tę oczywistość wylatywał z bunkra w kreskówkowej formule za drzwi, tylko się za nim kurzyło. Przy Adolfie pozostali sami propagandyści i najwierniejsi towarzysze, którzy z pełną świadomością utrzymywali go w takim stanie, jaki sam sobie zafundował – kompletne oderwanie od rzeczywistości. Osobisty lekarz Hitlera faszerował go narkotykami w sekwencjach powiązanych z nastrojami, na przemian dostawał środki pobudzające i uspokajające. Farmakologiczny i naturalny obłęd wodza upadającego imperium, przekładał się na słynne sceny w bunkrze, gdzie w sposób całkowicie surrealistyczny towarzystwo przekonywało się wzajemnie, że Niemcy lada dzień zwyciężą. Hitler palcem na mapie przesuwał fronty i armie, podbijał nowe terytoria od Afryki, aż po Kaukaz, a jego otoczenie niczym pociągane za sznurki marionetki, wymownie kiwało głowami. Bunkier Hitlera w internetowej popkulturze stał się synonimem „beki”, czyli kpiny z uczestników różnych wydarzeń, które potem przerabiano prostą techniką. Aktorom filmowej sceny dostarczano dialogów z autentycznych wydarzeń, w taki sposób internetowa zabawa się zaczęła i trwa do dziś.

Codziennie z wypowiedzi i zachowań opozycji można kręcić nowy odcinek pod tytułem „Witajcie w bunkrze Hitlera”. Oderwanie od rzeczywistości jest tym elementem, który sam pisz scenariusze. Obojętnie jaki racjonalny i oczekiwany przez Polaków projekt zaproponuje śmiertelny wróg opozycji, reakcja zawsze jest na NIE, a dalej pojawia się satyryczna argumentacja. Jak świat światem wiadomo, że ludzie zawsze będą zachwyceni, gdy władza dziali się pieniędzmi z obywatelami. Tak było z programem 500+, ale nikomu z opozycji totalnej nie przyszło do głowy, że w podobnym przypadku proponuje się 1000+. Opozycja wymyśliła 500 –, co polegało i nadal polega na wyzywaniu Polaków od nierobów i pijaków. PiS mówi do ludzi ludzkim językiem, że sądownictwo w polskie oparte jest na krzywdzie społecznej, bogaty bandyta wygrywa, a biedny Kowalski zostaje sponiewierany. Opozycja odpowiada, że ludzie to świnie pomawiające uczciwych sędziów, którzy nocami i dniami pracują, żeby prawo było prawem, a sprawiedliwość sprawiedliwością. Bez względu na to jaki jest stan faktyczny i choćby nawet 500+ było przepijane i niechby sędzia Tyleya był Świętym Franciszkiem, sposób komunikowania się opozycji z narodem wygląda gorzej niż wieża Babel. Kolejni opozycyjni trybuni pojawiają się w miejscach i wśród ludzi, których absolutnie nie rozumieją.

Rysiek Petru gotów jest wejść do sektora fanatycznych kibiców i prostować „zawsze i wszędzie policja je…a będzie”, na szacunek do konstytucyjnych organów państwa. Grzegorz Schetyna wparowałby do podstawówki i oświadczył, że zamiast Dnia Dziecka będzie klasówka z matematyki, bo Dzień Dziecka to populizm pisowski. Politykom opozycji wtórują cierpiące nędzę byłe gwiazdy medialne. Na własne uszy słyszałem Żakowskiego, który perorował, że przewlekłość w sądach, to są oszczerstwa i ignorancja pospólstwa, ponieważ eksperci jednoznacznie wyjaśnili, że Polska jest w średniej unijnej. Nie pierwszy raz podejmuję próbę precyzyjnego zdefiniowania, co też u licha stoi za tak irracjonalnymi zachowaniami? Oczywiście w ogóle się tym stanem rzeczy nie martwię, ale zżera mnie socjologiczna ciekawość. Wiem, że syndrom utraty władzy jest bolesny i ciężko się pozbierać, ale za chwilę minie rok, tymczasem trauma nie przechodzi, tylko się nasila. Zdaję sobie sprawę, że ciężko o motywację, gdy wszystko dookoła się sypie, jednak to sama opozycja biega po gruzach i rozbija ostatnie kikuty ścian. Co zatem stoi za tą autodestrukcją? Po odrzuceniu wszystkich nietrafionych diagnoz nie pozostaje nic innego poza głupotą. Mamy opozycję totalnie głupią, tak głupią, że nawet na poziomie behawioralnym nie potrafią się zachować racjonalnie, bo i małpa siedząc w dziurawej łajbie płynęłaby do brzegu, a nie na oceny możliwości.

Matka Kurka/kontrowersje.net