Zgorszenie to pojecie, które wywodzi się z religii. Sianie zgorszenia jest ciężkim grzechem, ale znaczenie tego słowa ma oczywiście swój świecki aspekt. Istnieje tysiące sposobów, aby wywołać zgorszenie, najbardziej popularne odnoszą się choćby do prostytucji, czy awantur domowych. Mamy zatem do czynienia ze szczególnie nieprzyjemnym zjawiskiem, które idealnie ilustruje ostanie wojenki na linii Karnowscy Sakiewicz. Panowie niczym baby wzięli się za kudły i szarpią drugi tydzień, ku zgorszeniu gawiedzi. Miłości między tymi dwoma „niepokornymi” ośrodkami nigdy nie było, ale teraz poszło na noże, bo i jest się o co bić. Otwarta wojna i wymiana zdań bez żadnych ograniczeń zaczęła się na dobre po „nieudanym puczu”, czyli próbie odwołania Kurskiego ze stołka prezesa TVP. Z zazdrością przyznaję, że „nieudany pucz” jest poza zasięgiem mojej twórczej wyobraźni, stąd też wziąłem go w cudzysłów, jak przy każdym cytacie. Puczem dziennikarze od Karnowskiego podsumowali przedwczesną decyzję Joanny Lichockiej i dwóch pozostałych kolegów z Rady Etyki Mediów, którzy ciągle są członkami PiS i co więcej nie złożyli mandatów posłów. O tym jak wyglądał debiut rady już pisałem i nie zamierzam wracać do żenady, w każdym razie Kurski utrzymał się na stołu, ale kto ostatecznie o tym zdecydował wcale nie jest jasne. Pierwsze skojarzenie wiąże się z Jarosławem Kaczyńskim i według wielu komentatorów, to właśnie prezes PiS miał wstrzymać egzekucję. Teoretycznie trzyma się to logiki, problem jednak w tym, że odwołanie Kurskiego też było konsultowane i zatwierdzone przez Kaczyńskiego.

Dobrze poinformowani twierdzą, że Kurskiemu pomogła osobista wizyta na Nowogardzkiej, gdzie następnie zjawili się Lichocka z Czabańskim, ale Kaczyńskiego ostatecznie przekonał ktoś zupełnie inny. Z boku politycznego ognia od lat stoi sobie obecny senator PiS Grzegorz Bierecki, którego ostatnio za nieprawdziwe informacje przepraszała TVP. Chodzi o sprawę z 2015 roku, gdy telewizją rządził Kraśko i ataki po „aferze” SKOK. Tak się szczęśliwie dla Karnowskich składa, że senator Bierecki jest głównym sponsorem wSieci i wPolityce, niespecjalnie też przepada za koncernem Sakiewicza, gdzie wpływy mają inni działacze PiS, wspomniana Lichocka, ale i tak wpływowa postać, jak Antoni Macierewicz. Kto i co w tej wewnętrznej układance ustalał, a czego do końca nie ustalił jest w zasadzie wtórne. Najważniejsze, że wyposzczeni „niepokorni” nie potrafią się powstrzymać przed publicznym okazywaniem swoich apetytów. Gra idzie o nieprawdopodobne pieniądze, bo TVP rocznie na rozmaite produkcje wydaje miliardy i dotyczy to programów, filmów fabularnych i dokumentalnych oraz innych „szołów”. Przy nieco mniejszych apetytach, starczyłoby miejsca i dla Sakiewicza i dla Karnowskich, a i jeszcze trzeci gracz „Do Rzeczy” by się załapał. Umiaru jednak zabrakło i dwaj główni gracze chcą mieć pozycję lidera w Telewizji Narodowej, co oznacza, że będą mogli produkować swoje autorskie programy i zarabiać ciężkie pieniądze na filmach dokumentalnych, które są specjalnością dziennikarzy związanych z Gazetą Polską.

Niczym innym, ale wyłącznie chciwością i przerośniętymi ambicjami da się wytłumaczyć żenujące tytuły „publikacji”. Trudno w tej wymianie cisów wskazać lidera, ponieważ „poziom” jest bardzo wyrównany. Karnowski wysmarował artykuł i bełkocze w nim, że atak na Kurskiego to największa od lat próba podważenia przywództwa Kaczyńskiego. W Gazecie Polskiej i TV Republika słyszymy dla odmiany, że Kurski zawarł tajne porozumienie z…. Romanem Giertychem i buduje w Telewizji Narodowej V kolumnę układu. Bzdura goni idiotyzm, żenada żałość. Wszystko to dzieje się na oczach i uszach Polaków, którzy całkowicie bezinteresownie, przez wiele lat, pracowali na sukces wyborczy Pi i za swoją postawę nie liczyli i nadal nie liczą na żadne profity. „Niepokorni” kompromitującym zachowaniem przeczą wszystkiemu, co złożyło się na cud wielkiego i podwójnego zwycięstwa, czyli po prostu sieją zgorszenie. Pomijając sam fakt rywalizacji, który jest rzeczą naturalną, nie sposób przymknąć oczy na styl w jakim się to odbywa. Wystarczy przejrzeć tytuły w GP i wPolityce, czego nie polecam, aby nie mieć najmniejszej ochoty sięgania do treści. Nie chcę tu psioczyć i rzucać banałami, ale niestety stare prawdy zawsze się sprawdzają, ryba psuje się od głowy, pycha kroczy przed upadkiem. Pycha wylewa się z każdej strony „niepokornego” frontu, a i zapaszek gnijących ideałów przebija się przez perfumy patriotycznych haseł. Dobrze by było, aby ktoś to przerwał i to jednym cięciem.

Matka Kurka/Kontrowersje.net