Powiadacie, że ten lewacki błazen Martin Schulz napadnie na Polskę? Bzdura, ani on, ani żaden inny Niemiec takiej głupoty nie popełni. Nie będzie to łatwe, ale czas wyjść z gęstych oparów absurdu otaczających Polskę z obu stron. Zacznę od mniej groźnego, a w jakimś sensie pożytecznego zjawiska. Przesadzać trzeba, zwłaszcza w opiniach, że Niemcy gotowi nam tu podesłać współczesny Wehrmacht, czy gestapo i bynajmniej nie w ramach bratniej pomocy. Takie alarmy mają też podstawę prawną, bo jak wiadomo doszło do skandalu i podpisano ustawę, która pozwala obcym siłom „porządkowym” wkroczyć na teren Polski. 

Od chuchania na zimne jeszcze nigdy nic się nie podpaliło, dlatego wszystkie opinie odwołujące się do teoretycznego zagrożenia użycia siły należy uznać za pożyteczne, ale nic takiego stać się nie może, co postaram się uzasadnić jak tylko przedstawię szkodliwe i idiotyczne postawy polskich niewolników. Przeświadczenie, że Niemcy, Francuzi albo Anglicy siedzą w swoich politycznych gabinetach i razem z bankierami zamartwiają się jak tu wyrównać szanse w Europie, żeby wszystkie kraje były zamożne, jest mieszanką zaczadzenia umysłowego i braku podstawowej wiedzy o świecie. Jednocześnie twórcy europejskiego neomarksizmu przy pomocy kilkuset, góra kilku tysięcy, opłacanych członków „elity” dążą w poszczególnych koloniach do tego, aby stan oczadzenia był permanentny. Zadanie nie jest tak trudne, jakby się mogło wydawać. Wystarczy kontrolować strategiczne gałęzie przemysłu, korporacje, energetykę i media, a właściwi politycy wybiorą się sami.

Dokładnie z taką sytuacją mamy do czynienia w Polsce i z wyjątkiem Węgier praktycznie w każdym kraju „biednej i gorszej unii”. Wykluczając obie postawy: histerię i naiwność, które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością, łatwo ustrzelić sedno współczesnej wojny imperiów z koloniami. Przede wszystkim słowo wojna nie jest ani żadną hiperbolą, ani nadużyciem, jest słowem właściwym. W szeroko komentowanej wypowiedzi Niemca Schulza, który jest szyszką w UE, mamy do czynienia z niekontrolowaną emocją ujawniającą rzeczywiste plany i strategie niemieckie. Nie dojdzie do żadnego użycia siły, bo to oznaczałoby powrót do starych i przez to niezwykle kosztownych technik wojennych. O co chodzi w każdej wojnie? O podpicie ludów, złupienie z czego się da i włączenie do „królestwa”. Nic się w tej kwestii nie zmieniło od wieków, poza strategią walki. Dawniej trzeba było utrzymywać potężną armię, przelewać krew, gwałcić, palić, uprowadzać, brać w niewolę. Wszystkie te czynności wymagały kosztów i nie gwarantowały zwycięstwa. Dziś imperia funkcjonują i podbijają zupełnie inaczej i zdecydowanie taniej. Nowoczesna wojna imperialna osiągnęła taki poziom perfekcji i skuteczności, że wśród podbitych narodów wywołuje pełne poczucie satysfakcji. Żadnemu wodzowi w historii ludzkości nie śnił się komfort, który kanclerz Merkel ma na jawie.

Cesarzowa łupi do gołej dupy, zdzierając ostatnie portki i słyszy od złupionych, że jest największym przyjacielem i darczyńcą. Iście kafkowski klimat, niepojęte i wydawałoby się, że nienaturalne postawy ofiar wobec prześladowcy. W 1939 roku, Niemcy ponieśli olbrzymie straty i spotkali się z niebywałym oporem ze strony Polaków. Jakie były ich wojenne łupy? No zrabowali co się dało, ale w skali podjętych działań wojennych żadnego zysku nie odnotowali, do tego w całej wojnie stracili miliony żołnierzy i w efekcie zostali upokorzeni. Goebbels wychodził z siebie, żeby ogłupić własny i wszystkie inne narody niemiecką hegemonią i szlachetną walką o lepszego człowieka. Wszystko psu na budę łącznie z bezsensownym ludobójstwem, które też się nie skończyło planowaną eksterminacją. Po latach niemiecka machina wojenna pracuje jak Mercedes 124, podbite plemiona same się ogłupiają i same chodzą do obozów pracy za 1500 netto, co jest zapewne kwotą niższą niż utrzymanie więźniów obozów koncentracyjnych. Jedyne koszty po stronie niemieckiej to wkład kapitału w postaci unijnych składek, które wracają do Niemców z nawiązką

Ulokowany kapitał służy zadłużaniu i ubezwłasnowolnieniu podbitych koloni, po drugie przygotowuje infrastrukturę. W efekcie równymi autostradami Niemcy jadą po tanie nieruchomości przejmowane od niewypłacalnych bankrutów. Przykład Grecji pokazał najdobitniej jak teraz wyglądają Generalne Gubernie w ramach IV Rzeszy. Powtórzę! 1000 sprzedajnych członków „elit” ustawionych w kluczowych miejscach kolonizowanych państw, to cały blitzkrieg niemiecki. Schulz chlapnął, bo żyłka pulsowała, ale dokładnie tak wyglądają rozmowy w niemieckim sztabie, których nie słyszymy. Oni tam sobie gadają jak w 1939 roku, tylko zamiast Tygrysów posyłają dyrektywy do 1000 zaprzańców, którzy wyjaśnią milionom, jacy będziemy fantastyczni i europejscy, gdy się zgodzimy na kolejne „wspólnotowe projekty”. Niemcy nie upadną na głowę i nie zamienią dopracowanej do perfekcji wojennej technologii, na prymitywne bombardowania i narażenie niemieckich żołnierzy choćby na odciski na dużym palcu. Pocieszające jest to, że Polska też nie potrzebuje 40 dywizji, żeby się obronić, ale wymiany 1000 sprzedawczyków, na 1000 sztabowców i komandosów politycznych, którzy będą bronić naszego, nie brukselskiego, czy radzieckiego interesu. Wszystko w temacie „Schulz nas napadnie”.

Matka Kurka/ kontrowersje.net