Był czas, że dałem się ponieść bełkotowi jaki z siebie wydają przeciwnicy szczepionek i tego typu internetowi medycy. Dziś mi wstyd z tego powodu, nie dlatego, że problemu z koncernami farmaceutycznymi nie ma, są i to poważne. Nie dlatego, że lekarze tonami zapisują antybiotyki za wycieczkę do Hurghady, bo to po prostu fakty. Również nie dlatego, że brutalny medyczny biznes często i gęsto szkodzi, wręcz zabija, zamiast pomagać, to też część prawdy. Wstyd mi dlatego, że te wszystkie wymienione patologie są mniej szkodliwe niż ciotki i teściowe ze STOP NOP, wypisujące nieprawdopodobne brednie na temat leczenia” - pisze na swojej stronie kontrowersje.net Matka Kurka.

Dalej stwierdza:

Dałem się ponieść, słusznej skądinąd, złości na cynicznych producentów „wyrobów medycznych” i suplementów diety, ale trafiłem na jeszcze większe manowce. Drugi raz tego błędu nie popełnię i nie dołączę do makabrycznej akcji, która już w pierwszych słowach stawia na tanią sensację i ideologiczną pianę, a życie ludzkiej jest tu tylko cepem fruwającym w powietrzu. „Polski Alfie Evans”, tak media, co ciekawe od lewa do prawa, opisały śmierć dziecka w warszawskim szpitalu. Wbrew rytualnym apelom „zapoznaj się z tematem”, udzielanym zresztą przez półanalfabetów, „zapoznałem się z tematem”. W szpitalu przy ulicy Niekłańskiej w Warszawie lekarze, po wielu miesiącach i wielu konsyliach, podjedli decyzję o odłączeniu 11-miesięcznego dziecka od aparatury sztucznie przetrzymującej „życie”.

Dodaje także:

Dziecko miało nieodwracalnie uszkodzony centralny układ nerwowy i nie Jego życie było podtrzymywane, tylko agonia, a dokładnie to lekarze stwierdzili zgon dziecka i dopiero potem odłączono aparaturę. Rodzice byli szczegółowo informowani o ustaleniach konsyliów, z udziałem wskazanego przez nich lekarza. Przeniesienie dziecka do hospicjum oznaczało zgon w czasie przeniesienia, w najlepszym razie w hospicjum, które nie dysponowało odpowiednim sprzętem. Na koniec informacja kluczowa, adwokatem rodziców jest niejaki Arkadiusz Tetela, dyżurny pełnomocnik STOP NOP, znany z wielu spektakularnych akcji, między innymi tej z udziałem rodziców, którzy odmówili umycia noworodka. Zwracam też najwyższą uwagę, że żaden z lekarzy nie biegał do TVN albo GW i nie opowiadał kretynizmów o „zlepku komórek”, czy o tym, kiedy zaczyna się życie. W ogóle nie było o sprawie głośno, dopóki nie zapadła decyzja o odłączeniu dziecka od aparatury”.

Jak pisze Matka Kurka, czyli Piotr Wielgucki:

Dziecko po odłączeniu aparatury nie cierpiało jak Alfie Evans , który bez wspomagania medycznego walczył o życie. Ani polskie sądy, ani parlament lub inne instytucje państwowe nie rozpętały ideologicznej wojny wokół tej tragedii. Bezmyślne i płytkie porównywanie tych dwóch spraw potwierdza, że Lis miał rację, ludzie odbierający komunikaty medialne są jeszcze głupsi niż się wydaje. Wystarczy wymyślić idiotyczny nagłówek „Polski Alfie Evans” i reszta głupoty popłynie lawiną. I dokładnie w tym miejscu zaczynają ideologiczne zapasy w kisielu, w czym nie zmierzam brać udziału”.

Stwierdza także:

Nigdy nie podpiszę się pod legalizacją eutanazji, bo komuś się znudziło życie albo w wyniku wypadku został sparaliżowany. Na zabójstwo lub samobójstwo w świetle prawa godzić się nie wolno, prawo i normy etyczne temu służyć nie mogą. Tragedie, jakie się dzieją w krajach „zachodnich”, gdzie przy udziale kamer dokonuje się zabójstw i robi z tego wielkie show nafaszerowane „prawami człowieka”, to potworne makabreski i upadek cywilizacji. Ale… nie da się tego w żaden sposób odnieść do dramatycznej decyzji przerywającej uporczywe utrzymywanie człowieka w stanie agonalnym. Tym bardziej, gdy decyzja zapada w absolutnej ciszy medialnej i z poszanowaniem człowieka”.

Dalej dodaje:

Kilkanaście osób wzięło na siebie ciężar odpowiedzialności i z tym zostaną do końca swoich dni. Nie zdecydowali się na ten krok po to, żeby robić karierę polityczną, dostać się do tolk show, czy zarobić miliony dla fundacji. Nazywanie ich w tych okolicznościach: „skuwy,,,i”, „mordercami”, czy w najłagodniejszej wersji „lewakami”, to ideologiczny amok. Dla mnie jest to granica, za którą brutalnie zderza się zdrowy rozsądek z ideologicznym fanatyzmem. Zabijanie dla „postępu” i „mody” to jedna i najgroźniejsza paranoja, co nie oznacza, że obłęd aktywistów Pro-Life i innych STOP NOP jest jakąkolwiek receptą. Przeciwnie, ten obłęd karmi „postęp” i „modę””.

Matka Kurka pisze także:

Ze wszystkich prawicowych „świętości” nie jestem w stanie strawić uporczywego utrzymywania w agonii kogokolwiek, a szczególnie dziecka. Tak samo nie przyjmuję „argumentu”, że dziecko jest własnością rodziców. Dziecko jest dzieckiem rodziców i rodzice są różni, nawet jeśli chcą najlepiej, to nie zawsze mają odpowiednią wiedzę oraz możliwości. Nie ma mądrych w takich sytuacjach, praktycznie każda decyzja jest obarczona ogromnym cierpieniem, dlatego nad tym cierpieniem wypada się pochylić w sposób ludzki, a nie polityczno-ideologiczny”.

Na koniec swojego komentarza stwierdza:

Przenoszenie konającego dziecka z jednego miejsca na drugie, gdzie nie było aparatury koniecznej do przedłużenia agonii, nie życia, jest tylko i wyłącznie makabrycznym teatrum w imię niskich, bo ideologicznych pobudek. Z szacunkiem dla życia nie ma to nic wspólnego i co gorsze daje 1000 argumentów do ręki tym, którzy chcą zabijać w obronie „praw jednostki”. Nie chciałbym nigdy trafić na lekarza, który w imię ideologii „skróci moje cierpienia”, ani na takiego, który w imię ideologii podtrzymuje agonię. Gdy się odrzuci fanatyzm z lewej i prawej, to wszystko jest normalne i co więcej po bożemu. Zabawa w Boga ma dwie chore strony!”.

Kontrowersje.net