Temat tylko pozornie wygląda na typowy zbiór w sezonie ogórkowym, ale w rzeczywistości nie ma bardziej dobitnego i symbolicznego potwierdzenia klęski dwudziestopięcioletniej „narracji” Michnika. Histeria nowoczesnych nacjonalistów wokół komercjalizacji symboliki patriotycznej nie jest ani przypadkowa, ani rozpętana na siłę, to autentyczny strach. Nie istnieje większe niebezpieczeństwo dla każdego propagandysty niż rozpowszechnienie siły i legendy przeciwnika. Przez długie lata Kotwica Polski Walczącej i szczególnie Mały Powstaniec były nieludzko poniewierane, mówiło się wręcz o zwyrodnieniu, militarnej pedofilii i tym podobnych „środków wyrazu” używano. Wówczas takie działania z marksistowskiego punktu widzenia miały głęboki sens. Doktryna nie pozostawia żadnych wątpliwości, bez bazy nie ma nadbudowy. Michnik i reszta skupiali się na ośmieszeniu i zduszeniu w zarodku każdej próby przywrócenia szacunku Polsce i Polakom. No i co tu dużo mówić, udawało się Polakom wmawiać, że są nic nie warci, a Polska Walcząca jeśli coś symbolizuje, to jedynie obszarpanych partyzantów po kolana umoczonych w fekaliach płynących kanałami. „Mistrz” Wajda pokazał Powstańców w taki sposób jakby od początku kibicował Niemcom lub co najmniej pukał się w czoło, bo przecież towarzysz Stalin zmierza do bram stolicy i zrobi porządek z hitlerowskim najeźdźcą. Taka ocena polskiego bohaterstwa owiązywała do czasu, gdy się okazało, że na Powstaniu Warszawskim, Żołnierzach Wyklętych i w ogóle na patriotyzmie polskim można zbudować modę i sprzedaż. Oczywiście zgodzę się z rozsądnymi ludźmi, że patriotyzm i szczególnie święty dla Polaków historyczny heroizm to nie produkt na sprzedaż, ale nie zgodzę się, że komercjalizacja oznacza porażkę.

Przeciwnie, cała nawałnica jaka się rozpętała najpierw po zakładaniu opasek powstańczych przez znanych Polaków, a potem po kijach bejsbolowych i innych gadżetach, świadczy, że narodowa symbolika masowo trafiła pod strzechy. Trudno o bardziej dobitne wskaźniki mocy jakiegoś zjawiska niż moda i sprzedaż, z czego propagandziści doskonale zdają sobie sprawę. Widać to po ich reakcjach, które nagle całkowicie zmieniły wektor. Powstanie, flaga Polski, godło Polski już nie są śmiesznym, zaściankowym, bogoojczyźnianym zabobonem, ale są dobrem, którego nie wolno wystawiać na sprzedaż i wypuszczać na wybieg. Szybciej uwierzę, że Bronek Komorowski jest w stanie bezbłędnie napisać dyktando, niż w szczere zatroskanie wychowanków Michnika polską historią i polskimi bohaterami. Nie udało się zatrzymać Polski w niszy, gdzie miała pozostać na zawsze, gnębiona pedagogiką wstydu, to trzeba rozpaczliwie brzytwy się chwytać i walczyć z modną komercją, czyli popkulturą. Widziałem wywiad z producentem tych gadżetów, które i w mojej ocenie są przekroczeniem granicy dobrego smaku i zwróciłem uwagę na charakterystyczne słowa. Modelowy brzuchaty biznesmen, wyjęty z Polmozbytu wypalił prosto z mostu: „Wiadomo człowiek ma tam jakąś etykę, czy moralność i tak dalej, ale to jest biznes, przede wszystkim biznes”. Taki profil biznesmena nie pakuje się w interesy, gdzie się wkłada i trzeba długo czekać, aby wyjąć.

Zawsze i wszędzie ten typ sprzedawcy albo producenta chce zarobić łatwo, lekko i przyjemnie. Przypuszczam, że właściciel garażu z produkcją kijów bejsbolowych ledwo kojarzy, jakie nadruki umieszcza na swoich produktach. On wziął się za robotę na zasadzie „ludzie to kupują”. Identycznie sprzedawały się kasety disco polo, anteny satelitarne i podrabiane dresy Adidasa. Jeszcze raz podkreślę, że zrównanie skarbu narodowego do poziomu zaopatrzenia straganu w chodliwy towar nie jest czymś, co powinno stać na piedestale, ale z drugiej strony pokazuje siłę przywiązania Polaków do Polski. Pan biznesmen po prostu zauważył, co się Polakom podoba, czym żyją, jakie mają potrzeby. Na popkulturze i to najniższych lotów demiurgowie RPIII zbudowali potęgę. Każdego dnia wciskali najpodlejszej jakości antypolską szmirę, drwili, poniewierali, robili interesy na szyderstwie i gnojeniu polskości. Ktoś im ten biznes sponiewierał i wygrał konkurencję. Towaru Michnika nie da się w tej chwili sprzedać nawet na raty 0%, polskość sprzedaje się na pniu i to musi wywoływać histerię.

Matka Kurka/Kontrowersje.net