Wolno jak żółw ociężale, ale w końcu ruszyła wielka akcja pod szyldem czyszczenie sądowniczej stajni Augiasza. Na pierwszy ogień poszła Krajowa Rada Sądownictwa, co niewtajemniczonych może trochę dziwić, ale ten twór powołany w 1989 roku ma bardzo szerokie kompetencje, które w całej sądowniczej układance są bardzo ważne. Prócz tego co zostało zapisane w ustawie, KRS w ostatnim czasie nadał sobie dodatkowe przywileje, na przykład odmawiał Prezydentowi prawa do odmowy podpisania nominacji, jeśli Prezydent się z takiej decyzji szczegółowo nie wytłumaczy. Zostawmy jednak wygłupy firmowane najczęściej przez przewodniczącego KRS Waldemara Żurka, a zajmijmy się realiami.

KRS działa w trzech ważnych obszarach, pierwszy to ocena aktów prawnych, drugi kwestie związane z postępowaniami dyscyplinarnymi wobec sędziów i trzeci najważniejszy obszar dotyczy nominowania sędziów od Sądu Najwyższego po sądy powszechne wszystkich „kategorii”. Krótko mówiąc każdy sędzia, czy to sądu administracyjnego, czy karnego, nie wyłączając wojskowego musi przejść przez KRS. Ostatecznie o powołąniu sędziów decyduje Prezydent, ale odbywa się to wyłącznie na zasadzie podpisania lub odmowy podpisania nominacji. Nie potrzeba wielkiej wiedzy, aby z tych kilku prostych informacji zbudować sobie jasny obraz, kto w sądownictwie rządzi. Tak, jest to KRS, która decyduje zarówno o składzie personalnym, jak i o losach powołanych sędziów w głębokiej teorii podlegających procedurom dyscyplinarnym.

Zbigniew Ziobro chce oddać całą KRS parlamentowi, który będzie powoływał SPOŚRÓD SĘDZIÓW 15 członków KRS. Członkowie ci mają być wybierani dokładnie tak, jak w przypadku Trybunału Konstytucyjnego. Od kilku dni wspomniany Waldemar Żurek z pomocą mediów bełta maluczkim błękit w głowie i podnosi larum, że Zbigniew Ziobro dokonuje zamachu i chce upolitycznić KRS. Przeciętny zjadacz pasztetowej nie ma bladego pojęcia czym jest KRS, ale skoro w nazwie pojawia się „sądownicza”, to siłą rzeczy kojarzy sobie tę instytucję z sądami. Resztę wykonują za zjadacza media, powtarzaniem komunikatów „nie róbmy polityki”. Polacy niestety bardzo chętnie konsumują takie hasełka i bardzo rzadko sprawdzają jak jest naprawdę. Poniżej wklejam ściągę, która już na pierwszy rzut oka pokazuje, że nie ma w Polsce bardziej upolitycznionego organu sądowniczego niż KRS:

Krajowa Rada Sądownictwa składa się z 25 członków (art. 187 ust. 1 Konstytucji): Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego i Minister Sprawiedliwości wchodzą w skład KRS z urzędu, na czas sprawowania funkcji. Swojego przedstawiciela do KRS deleguje Prezydent Rzeczypospolitej. Piętnastu członków wybiera się spośród sędziów: Sądu Najwyższego (dwóch), sądów apelacyjnych (dwóch), sądów administracyjnych (dwóch), sądów okręgowych (ośmiu) i sądów wojskowych (jeden). Czterech członków wybiera Sejm spośród posłów, dwóch członków wybiera Senat spośród senatorów.

Na 25 członków, siedmiu nie tylko wybierają politycy, ale politycy wybrani przez polityków wchodzą w skład Krajowej Rady Sądownictwa: 4 posłów, 2 senatorów, Minister Sprawiedliwości. Ósmy jest wybierany przez Prezydenta, a więc siłą rzeczy przez polityka, to i wybór jest polityczny. Jednym z najsłynniejszych członków KRS był niejaki Janek Bury z PSL, obecnie podejrzany o milionowe przekręty, ale to nie jest wyjątek, jeśli chodzi o obecność znanego polityka w KRS. Takie nazwiska jak Cezary Grabarczyk, Borys Budka, Włodzimierz Cimoszewicz, ale też Lech Kaczyński, czy Hanna Suchocka z całą pewnością nie kojarzą się z sądami, a wręcz przeciwnie. No i dziwnym rad sposobem, przez 25 lat nikt nie podejmował uchwał w KRS i nie darł szat z powodu politycznej kontroli nad władzą sądowniczą. Dlaczego? Wyjaśniłem w tytule.

Matka Kurka

ZA: KONTROWERSJE.NET

dam/kontrowersje.net