"Jażdżewski wyciągnięty z dna liberalnego worka, stał się dla Tuska konkurencją i to najdobitniej pokazuje skalę porażki zarówno samego Tuska, jaki i jego pomysłu na zaistnienie w polskiej polityce. Pierwszy raz zdarzyło się tak, że Palikot strollował Tuska, nie Kaczyńskiego, taką komedię kibicom oczekującym politycznego zwrotu, zafundowała „ostatnia nadzieja opozycji”-pisze na swoim blogu w serwisie Kontrowersje.net Piotr Wielgucki "Matka Kurka". 

"Zwykle nie mam litości dla zawodowych publicystów i analityków, którzy jadą takim sztampami, że od ich tekstów i wypowiedzi wątroba gnije. Zdarzają się jednak wyjątki i za taki uznaję w połowie trafne spostrzeżenie zawodowców. Na „wykładzie” Tuska za skrajnie lewackiego wodzireja robił niejaki Leszek Jażdżewski, który za prymitywne ataki na Kościół, został przez prawicowych komentatorów okrzyknięty „nowym Palikotem”. Pojawiły się też pytania, co to za jeden? Pierwsze błędne odpowiedzi wskazywały na nową postać politycznej sceny i to w najmniejszym stopniu nie ociera się o fakty"-ocenia bloger. 

Matka Kurka kreśli historię Jażdżewskiego, którego określa mianem "nowego Palikota". 

"Jażdżewski dał się poznać jeszcze w czasie, gdy rządził Tusk, „nowy Palikot" był wtedy typowym wazeliniarzem, piszącym bezkrytyczne teksty o wyższości liberalizmu PO nad „kaczyzmem”, co nie zmieniło mu się do dziś. Trudno w związku z tym uznać za trafną tę cześć spostrzeżenia, która się odnosi do „nowego”, że Palikot, to się w całej rozciągłości zgadza. Nie może być nowy, bo średni poziom znajomości polityki pozwala zrozumieć, że do takich roli, jaką odegrał Jażdżewski, nie bierze się ludzi z łapanki, Palikot również nie był przypadkowym prowokatorem. Fakt, że Jażdżewski jest ledwie kojarzony, przez szerszego odbiorcę, nie oznacza, że jest on anonimowy dla Tuska i jego otoczenia"- podkreśla Wielgucki. 

"Obaj „liberałowie” znają się doskonale i mówią o tych samych rzeczach nieco innym językiem. W tym miejscu znów się zgodzę, na przykład z Semką, że Jażdżewski powiedział to, co Tusk naprawdę myśli, ale ze wzglądów politycznych wykrzyczeć nie może. Oklepany numer i nie tylko jeden Palikot, czy Jażdżewski robili za bulteriery szczekające w imieniu Tuska. Tym samym zajmował się Niesiołowski, Misiek Kamiński, Kutz i wielu, wielu innych. Na ich tle nazwisko Jażdżewskiego rzeczywiście można uznać za debiut i być może o to Tuskowi chodziło. Pamiętajmy, że Tusk do „wykładu” przygotowywał się od wielu miesięcy i jeszcze w dniu, w którym wygłosił nudną tyradę, uzupełniał scenariusz o bieżące wydarzenia polityczne."- wskazał bloger. 

"Parę miesięcy temu nie wiedzieliśmy, czy Koalicja Europejska powstanie i to Tusk miał po ewentualnej porażce Schetyny pokazać, jak się jednoczy opozycję. Gdy stało się jasne, że Schetyna zdoła sklecić koalicję , wtedy Tusk musiał poszukać nowego sposobu na zaprezentowanie się w roli lidera opozycji. Na szybkiego powstał „Ruch 4 czerwca” i zaraz po nim zarejestrowało się w KRS stowarzyszenie „Wspólny Plan”. We władzach stowarzyszenia zasiadł… Leszek Jażdżewski, Marcin Celiński, poseł Nowoczesnej Mateusz Szabat i kilku aktywistów z Forum Obywatelskiego Rozwoju, czyli biznesu Balcerowicza. Tusk nie mógł skupić wokół siebie ludzi z PO, bo zostałoby oskarżony o rozbijanie Koalicji Europejskiej, pozostało mu sięgać po to, co było pod ręką i jak widać sięgnął po głębokie rezerwy."- podkreślił publicysta. 


"Wejście do tej samej rzeki z reguły kończy się tak samo, Tusk do starych zagrywek dodał dublerów z drugiej ligi i zebrał baty, aż miło. Najpierw ograł go Schetyna, potem Juncker spalił mu „polexit”, a na końcu drugoligowy libertyn Leszek Jażdżewski ukradł „liderowi opozycji” show. O wykładzie Tuska mówiło się nie dzień, ale parę godzin, potem jego miejsce zajął „nowy Palikot”. Jażdżewski ani nie jest nowy, ani oryginalny, to modelowy „wolnościowiec”, czyli taki typ, któremu uszami idzie dym i ustami piana, jak tylko zaczyna mówić o tolerancji i poszanowaniu odmiennych przekonań."- zauważył Piotr Wielgucki. 

"Palikot był dla Tuska brutalnym narzędziem, którego używał do odwracania uwagi od niewygodnych lub kompromitujących dla koalicji PO-PSL tematów. Jażdżewski wyciągnięty z dna liberalnego worka, stał się dla Tuska konkurencją i to najdobitniej pokazuje saklę porażki zarówno samego Tuska, jaki i jego pomysłu na zaistnienie w polskiej polityce. Pierwszy raz zdarzyło się tak, że Palikot strollował Tuska, nie Kaczyńskiego, taką komedię kibicom oczekującym politycznego zwrotu, zafundowała „ostatnia nadzieja opozycji”.- podsumowuje Matka Kurka. 

Kontrowersje.net