Jedną z największych polskich słabości jest tłumaczenie się z niedopełnionych win i jakoś nie potrafimy się tej cechy pozbyć. Mówienie o winie narodu w kontekście marginesu, który w każdym narodzie żeruje na najniższych instynktach, to fałszywe uogólnienie i nahaj na Polskę. Nie ma sensu po raz setny powtarzać, że czym innym jest bydlak sprzedający innego człowieka, a czym inny naród, którego podziemne władze wydawały na takich bydlaków wyroki śmierci. Porozmawiajmy o prawdzie historycznej z pozycji naszych oponentów i z użyciem ich argumentów.

Wszyscy wiemy jaką potworną zbrodnią była eksterminacja narodu żydowskiego w niemieckich obozach zagłady, ale nie możemy zapominać o żydowskich szmalcownikach, którzy się do tej zbrodni przyczynili. Stella Kübler-Isaacksohn z domu Goldschlag, jedna z najbardziej ponurych postaci, zapisana na haniebnej liście żydowskich szmalcowników. Bezwzględna żydowska donosicielka, której przypisuje się wydanie na śmierć od 600 do 3000 swoich żydowskich braci. Współpracowała z Gestapo przez wiele lat i dorobiła się majątku na swoich ofiarach. Za popełnione zbrodnie została skazana przez Radziecki Trybunał Wojskowy, zaledwie na 10 lat obozu, w kraju gdzie zsyłano na katorgę ludzi za to, że żyli. Po odbyciu kary zamieszkała w Berlinie Zachodnim, gdzie została ponownie sądzona, ale nie odbyła zasądzonej kary, ponieważ zaliczono jej karę odbytą w ZSRR.

Nikt nigdy nie słyszał, aby jakikolwiek żydowski instytut starał się o wydanie zbrodniarki i osądzenie w Izraelu, jak to się stało z wieloma niemieckimi zbrodniarzami. O tej historii w Polsce i na świecie słyszała garstka ludzi, pomimo paru publikacji, które dziwnym trafem nie doczekały się większego rozgłosu. Sprawa jest o tyle bulwersująca, że nie mówimy o przypadku odosobnionym, a żydowskich szmalcowników od polskich różniło pochodzenie społeczne. Żydowska filozof Hannah Arendt napisała: „Kolaboranci wśród Polaków rekrutowali się z marginesu społecznego, mętów, natomiast wśród Żydów na kolaborację poszły żydowskie elity”. Wydaje się, że nikt dotąd precyzyjniej nie ujął tego problemu, ale znów mało kto słyszał, że takie słowa padły i to z ust naukowca żydowskiego pochodzenia.

Podobny los spotkał Normana Filkensteina i jego książkę „Przedsiębiorstwo holokaust”. Norman Filkenstein znalazł się na czarnej liście wszystkich najważniejszych mediów w USA, bez wzglądu na proweniencję polityczną, ponieważ opisał brudny biznes i zdemaskował działania wpływowych organizacji żydowskich, przede wszystkim ADL Anti-Defamation League (Liga Przeciwko Zniesławieniu). Co ciekawe Norman Filkenstein zwrócił też uwagę na zapis prawny, odnoszący się do tzw. „kłamstwa oświęcimskiego” i uznał to prawo za cenzurę ograniczającą swobodę badań naukowych.

Oddzielnym problemem narodu żydowskiego i tak samo zamiecionym pod dywan, jak wszystkie inne problemy związane ze współudziałem Żydów w niemieckich zbrodniach, są Judenraty – Żydowska Rada Starszych. Judenraty działały na terenie gett żydowskich i decydowały o życiu i śmierci Żydów, największe szanse mieli Ci Żydzi, którzy dysponowali odpowiednią kwotą, dzięki czemu przynajmniej na chwilę unikali prześladowań. Poza nielicznymi i subtelnymi wzmiankami, na przykład w filmie Romana Polańskiego „Pianista”, Judenraty nigdy nie były obecne w swobodnej i szerokiej dyskusji czy to historycznej, czy publicystycznej. Temat ten, podobnie jak dziesiątki innych, został zakrzyczany „antysemityzmem”.

Tylko tak skrótowe ukazanie faktów pokazuje, że w podobnym albo nawet większym stopniu można obciążyć holokaustem Żydów, jak się obciąża Polaków, o ile się przyjmie kryteria, które są stosowane przez wiele środowisk żydowskich. Różnica polega na tym, że mówienie prawdy o hańbie części Żydów, którzy na holokauście zarabiali, jest antysemityzmem, natomiast oczernianie całego narodu polskiego, za niegodziwości marginesu społecznego, to swoboda badań naukowych.

Jeśli obowiązuje w Polsce prawo, skrótowo nazywane „kłamstwem oświęcimskim”, to obok tego prawa z pewnością może i powinno obowiązywać „kłamstwo obozowe”, dotyczące przypisywania zbrodni niemieckich narodowi polskiemu. O szmalcownikach możemy dyskutować do woli, ale o wszystkich szmalcownikach, polskich i żydowskich i ten artykuł jest najlepszym dowodem, że za pisanie o szmalcownikach nikt w Polsce do więzienia nikogo nie wsadza.

Matka Kurka (Piotr Wielgucki)