Na mój gust i intuicję upłynie jeszcze miesiąc, może dwa i prowokatorzy, którzy wystawili rasistowskie transparenty na „Marszu Niepodległości” usłyszą zarzuty. Swój optymizm w tej sprawię czerpię głównie z ustaleń niezawodnego Internetu. Kilku komentatorów jednocześnie i niezależnie wskazało na dwie grupy stojące za tym zamówieniem na „polski nazizm”. Chodzi o coś, co jest w Polsce absolutnym marginesem marginesu, jedno nazywa się „Niklot”, a drugie „Czarny Blok”. Obie grupy zgodnie hołdują panslawizmowi, czyli kierunek radziecki staje się oczywisty. Panslawizm to ta brednia o braterstwie „białych Słowian”, do której nijak nie pasuje „Upaina”, ale za to doskonale gubią się wszystkie zbrodnie carskie i radzieckie.

Dodatkowo świadkowie zamieścili wiele wpisów na forach i zgodnie twierdzą, że rasistowskie banery wcale nie były ustawione na czele marszu, jak to pokazywała TVN i GW, ale zostały rozpięte na rondzie w okolicach „Palmy”, przez grupkę, która się rozepchała w tłumie. Ci sami świadkowie utrzymują, że straż marszu natychmiast zwinęła nazistowskie szmaty, ale niesamowitym zbiegiem okoliczności we właściwy miejscu znalazł się TVN i zdążył zrobić parę zdjęć plus krótki filmik. Parę dni temu usiłowałem w Google znaleźć dokładnie ten napis z „Białą Europą” i nie udało mi się wygrzebać więcej niż dosłownie kilka zdjęć, w dodatku kiepsko wykadrowanych. Takich cudów w wirtualnym świecie się nie spotyka i to jest jeszcze jeden argument za prowokacją.

Podobne spektakle zawsze reżyseruje się pod konkretne zamówienie, no i umówmy się, że głupich transparentów oraz okrzyków nigdy na Marszu Niepodległości nie brakowało, bo zwyczajnie nie da się tego uniknąć w sześćdziesięciotysięcznym tłumie. Kto zamówił i czemu to miało służyć też nie stanowi wielkiej zagadki. Wyszarpane zdjęcia natychmiast obiegły wszystkie zaprzyjaźnione media zachodnie, według klucza znajomości Anne Applebaum i Adama Michnika. Stara jak świat technologia, produkowanie oszczerstw w Polsce, kolportowanie ich na Zachód i znów pocztą zwrotną do Polski, z adnotacją „cały świat oburzony, wstyd dla Polski”. Wiadomym jest, że świat nie ma pojęcia, co się w Polsce dzieje i ma swoje zmartwienia, ale odpowiednie rezonowanie pozwala uruchomić „pedagogikę wstydu”.

Najmniejszych nowości, radziecka, a nawet carska szkoła prowokacji i tylko Jarosław Kaczyński kolejny raz może się poczuć wyjątkowo, bo operacja była poświęcona głównie Jemu. Komunikaty wewnętrzne i zewnętrzne zawierały bardzo wyraźny przekaz, że to partia i rząd sterowany przez Kaczyńskiego mają „brunatną twarz”. Morozowski, Knapik i Sobieniowski stawali na głowie, żeby powiązać Kaczyńskiego z marszem, na którym Kaczyńskiego nie było i z hasłami wznoszonymi przez nazistów prowokatorów. Nic takiego rzecz jasna znaleźć nie mogli, no to opowiedzieli epicką historię. Pokazali Rybaka palącego kukłę Żyda, potem Rybaka krzyczącego „komuniści i złodzieje”, by na końcu odtworzyć wiecowe wystąpienie Kaczyńskiego ze słynnym „Cała Polska z was się śmieje”. Tak oto Kaczyński został nazistą, ale rzeźba w stylu esbeckim była tak toporna, że się kolejki do muzeum propagandy TVN nie ustawiły.

Kaczyńskiemu nazizmu, antysemityzmu i rasizmu przypisać się nie da, co więcej to właśnie środowiska „narodowe” nazywają prezesa PiS Żydem i sprzedawczykiem trzymającym z „Usraelem”. Wie o tym doskonale TVN, wiedzą też zachodnie szczekaczki liberalne, jednak nie na tym cała zabawa polega , żeby mówić prawdę, tylko na tym, żeby ustrzelić jednego człowieka. Kaczyński jest uznawany za głównego reżysera nowego ładu, który popsuł złodziejskie biznesy prowadzone przez 25 lat na gigantyczną skalę. Kaczyńskiego również obciąża się bankructwem politycznych interesów podporządkowujących Polskę Niemcom i Rosji. Uderzenie w Kaczyńskiego nazizmem to z jednej strony akt desperacki, z drugiej pokazuje determinację w dążeniu do odzyskania wpływów politycznych i miliardów wyniesionych z Polski. Na szczęście i przy całym szacunku dla Kaczyńskiego, ten atak jest chybiony i nazbyt spersonalizowany, bo tak jak Kaczyński myślą miliony Polaków, którym nazizmu też się nie da przykleić.

Piotr Wielgucki (Matka Kurka)