Chyba będę musiał zacząć od podpowiedzi kim w ogóle jest Adrianek. Nie jest o znów takie skomplikowane, jak samo zdrobnienie podpowiada. Adrianek to dziecko, mały chłopczyk, który dopiero poznaje prawdziwe życie. Niestety istnieją Adrianki dorosłe, przynajmniej fizycznie i z takimi jest największy problem. Małe Adrianki tradycyjnie przekłada się przez kolano, a w wersji nowoczesnej zaprowadza do psychologa, żeby wyleczył ADHD. Co robić z dużym, dorosłym Adriankiem, który tupie nogami i sam nie wie czego chce, i dlaczego?

Nie podpowiem, nie znam się na pedagogice dla dorosłych, nigdy też nikogo dorosłego, zwłaszcza płci męskiej, nie niańczyłem. Wiem za to z całą pewnością, że blisko pięćdziesięcioletnie Adrianki nie mają szans niczego wielkiego osiągnąć i albo dorosną w ostatniej chwili, albo będą pośmiewiskiem do końca życia. Od kilku miesięcy fochami jednego Adrianka zajmuje się niemal cała Polska i co ciekawe ani jedna, ani druga strona Polski nie potrafi powiedzieć, czego tak naprawdę rozkapryszony chłopiec chce. Nie wiadomo z kim chce się bawić i jakimi zabawkami, nie wiadomo czy się uczy, czy chodzi na wagary. Same tajemnice i tylko jedna pewność, na każdym kroku Adrianek beczy, strzela naburmuszone miny i ciągle powtarza „ja jako.., ja jako”.

Dziwne zachowanie, nawet wśród dzieci, ale u dorosłych to chyba coś głębszego niż tylko fochy. Do tak dziwnych reakcji dorosłego człowieka może zmusić niewiele rzeczy i wszystkie należą do stanów skrajnych. Ciała obce w organizmie, depresja, szantaż, śmiertelna choroba albo strach, permanentny, chorobliwy strach i na tę ostatnią skrajność bym postawił. Czego i kogo może się bać Adrianek? Wszystkiego i wszystkich, odpowiadając najkrócej. Mało śmiesznych - dowcipów boi się Adrianek z całych sił. Przezywania przez kolegów ze szkoły i uniwersytetu - boi się Adrianek ogromnie. Żony - Adrianek boi się strasznie. Pana nauczyciela - też się boi. Świeczek z jednej hurtowni - boi się. Młodzieży, gimnazjalistów i studentów, koleżanek i kolegów Kingi - boi się Adrianek, gdy słyszy, że się z niego śmieją. Boi się mamy i taty, co jeszcze takie dziwne nie jest, ale on się boi, że nie dostanie deseru. Boi się teściów, szwagra i redaktora Lisa, którego kiedyś się nie bał.

Z rzeczy i zjawisk abstrakcyjnych, ale też całkiem zwyczajnych, Adrianek boi się najwyższej kasty, mediów polskojęzycznych i zagranicznych, telefonów od pani Merkel, uwag pana Obamy i Trumpa. Strach Adrianka oblatuje na widok spacerujących Polaków po Krakowskim Przedmieściu. Drży cały Adrianek, gdy widzi zwykłą Myszkę, dla żartu zwaną agresorką. Chowa się Adrianek za Budką, bo boi się połamania konstytucji. Palcem boi się kiwnąć, żeby zrobić coś, co jest oczywiste od dawna i nie wymaga wielkiej odwagi, lecz odrobiny dobrego smaku. Boi się w południe i wieczorem, a w nocy budzi się przerażony tym, że za chwilę będzie rano. Wszyscy dookoła już ten strach zauważyli i tacy, którzy się z Adrianka śmieją i tacy, których Adrianek irytuje i tacy, którzy nad Adriankiem jeszcze się litują. Cóż ma biedny chłopiec zamknięty w ciele mężczyzny robić?

Myślał, myślał i wymyślił, że jak będzie robił bardziej naburmuszone miny i częściej powtarzał „ja, jako…, ja jako”, to stanie się Adriankiem „niezłomnym”. Drogi Adrianku z litości podpowiem, że to strategia dziecinna, znów się będą z ciebie śmiać i to wszyscy. Mężczyzną - czy to Adrianem, czy Andrzejem, po prostu się jest, mężczyzny się nie udaje, nie ćwiczy przed lustrem męskich min. Mężczyzna nie paple w kółko, jaki jest, ale pokazuje kim jest. Dorosły człowiek bez względu na płeć, zwyczajnie jest dorosły, zachowuje się jak dorosły, mówi, jak dorosły i boi się, jak dorosły.

Ludzie dorośli też się boją, ale nie własnego cienia, nie połajanek, świeczek, dowcipów, spacerowiczów, dzieci. Dorośli ludzie najbardziej się boją, że brakiem dojrzałości i odpowiedzialności zmarnują życie własne, a nie daj Boże narobią dużo większych szkód, no i tego jednego Adrianek, jak każdy rozkapryszony chłopiec, w ogóle się nie boi.

Piotr Wielgucki (Matka Kurka)