Najważniejsze z nich to postanowienie poprawy i prośba do Boga o przebaczenie grzechów.

Siostra Łucja sporządziła dla biskupa Lerii specjalny zapis wspomnień tego co się działo ostatniego dnia objawień. W dniu ostatniego objawienia sprawa zrobiła się głośna, wiedziała o tym nie tylko najbliższa okolica i rodziny dzieci, ale także za pośrednictwem prasy wiadomość rozniosła się naprawdę daleko. Artykuł który napisano o widzeniach miał w swoim zadaniu ośmieszyć zdarzenia, ale w swoim efekcie wywołał wręcz przeciwny efekt. Pisze jedna z widzących: „13 października 1917. Wyszliśmy z domu bardzo wcześnie, bo liczyliśmy się z opóźnieniem w drodze. Ludzie przyszli masami. Deszcz padał ulewny. Moja matka w obawie, że jest to ostatni dzień mojego życia, z sercem rozdartym z powodu niepewności tego, co mogło się stać, chciała mi towarzyszyć. Na drodze sceny jak w poprzednim miesiącu, ale liczniejsze i bardziej wzruszające. Nawet błoto nie przeszkadzało tym ludziom, aby klękać w postawie pokornej i błagalnej.” Matka Łucji obawiała się o nią, ponieważ już wówczas dzieci były przesłuchiwane przez niechętne władze. Dzieci zatem wychodziły do Matki Bożej ze świadomością gotowości na prawdziwe męczeństwo. Jest to ważny, pomijany często aspekt sprawy fatimskiej.

Maryja w październiku 1913 objawiła się w kontekście światła przebijającego się z nieba poprzez złą pogodę: „Gdyśmy przybyli do Cova da Iria koło skalnego dębu, pod wpływem wewnętrznego natchnienia prosiłam ludzi o zamknięcie parasoli, aby móc odmówić różaniec. Niedługo potem zobaczyliśmy odblask światła, a następnie Naszą Panią nad dębem skalnym.

- „Czego Pani sobie ode mnie życzy?"

- "Chcę ci powiedzieć, żeby zbudowano tu na moją cześć kaplicę. Jestem Matką Boską Różańcową. Trzeba w dalszym ciągu codziennie odmawiać różaniec. Wojna się skończy i żołnierze powrócą wkrótce do domu".

Dzieci mówiły do zjawy „Pani” ponieważ dotychczas nie wyjawiała swojego imienia. Powiedziała teraz „Jestem Matką Bożą Różańcową” to Jej przedstawienie się niesie ze sobą jednak obietnicy spektakularnego cudu. Czemu Maryja nie robi czegoś natychmiast przekonującego wszystkich? Ta jej postawa, pełna pokory, jest nam już znana z Ewangelii. Ponadto jest podobna do postawy jaką przyjmował Jej syn kuszony na pustyni. Tam także szatan pospieszał Go, aby skorzystać z jego oferty i uczynić szybko kamienie chlebem. Ciekawe, że również dzieci nie są namolne i nie próbują wyłudzić szybkiego cudu, ale spokojnie słuchają co mówi Maryja. Mówi dalej Łucja
- „Ja miałam Panią prosić o wiele rzeczy: czy zechciałaby Pani uzdrowić kilku chorych i nawrócić kilku grzeszników i wiele więcej".

- „Jednych tak, innych nie. Muszą się poprawić i niech proszą o przebaczenie swoich grzechów".

I ze smutnym wyrazem twarzy dodała:

- „Niech ludzie już dłużej nie obrażają Boga grzechami, już i tak został bardzo obrażony".

W tym momencie widać podstawowe kryterium objawienia prawdziwego, jest ono warunkowe. Jeżeli się nawrócimy, nasz los będzie lepszy. Jest to duch sprawiedliwości, a nie katastrofizmu, zapowiadającego kary jakby z góry już wiadome, na sposób gnostycki.

Następna część październikowej wizji jest pełna słońca: Maryja „Znowu rozchyliła szeroko ręce promieniejące w blasku słonecznym. Gdy się unosiła, Jej własny blask odbijał się od słońca. Oto, Ekscelencjo, powód dlaczego zawołałam, aby ludzie spojrzeli na słońce. Zamiarem moim nie było zwrócenie uwagi ludzi w tym kierunku, gdyż nie zdawałam sobie sprawy z ich obecności. Zrobiłam to jedynie pod wpływem impulsu wewnętrznego, który mnie do tego zmusił. Kiedy Nasza Pani znikła w nieskończonej odległości firmamentu, zobaczyliśmy po stronie słońca św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus i Naszą Dobrą Panią ubraną w bieli, w płaszczu niebieskim. Zdawało się, że św. Józef z Dzieciątkiem błogosławi świat ruchami ręki na kształt krzyża.”

Zatem objawienie Maryi jest nieodłączne od Krzyża Jej Syna. Mało o tym mówimy, ale koniec objawienia fatimskiego nie jest wyłącznie maryjny, ale jest też Chrystologiczny. Wszelkie obietnice  istnieją w kontekście Chrystusa i Jego Kościoła. Błogosławieństwo znakiem Krzyża, otrzymujemy także po Mszy Świętej. „Krótko potem ta wizja znikła i zobaczyliśmy Pana Jezusa z Matką Najświętszą. Miałam wrażenie, że jest to Matka Boska Bolesna. Pan Jezus wydawał się błogosławić świat w ten sposób jak św. Józef. Znikło i to widzenie i zdaje się, że jeszcze widziałam Matkę Boską Karmelitańską.” Maryja pojawia się na końcu nawiązując do tradycji modlitwy Kościoła, jaka symbolizowana jest przez duchowość karmelitańską.

Piękno i głębia objawienia fatimskiego nie powinno być zagłuszane przez podejście infantylne, jakoby fakt że Maryja objawiła się dzieciom, było ono dla dzieci. Owszem, dobrze, jeżeli dzieci korzystają z tej duchowości, ale przesłanie jest dla nas, dorosłych. Dotyczy życia i śmierci, uzdrowienia fizycznego i duchowego, pokoju na ziemi i walki duchowej.

/Tekst objawienia ze strony sekretariatfatimski.pl/

Maria Patynowska