Triathlonista przebywał w australijskim Gold Coast na przedsezonowym zgrupowaniu.

Mówi, że zadziałał instynktownie i zgodnie z zasadami, którymi powinien kierować się człowiek, a w szczególności sportowiec.

"Dziś przeżyłem niesamowite i rzadkie chwile. Dzisiaj mieliśmy wolniejszy dzień i poszliśmy sobie na spacer. Wychodziłem z apartamentu pierwszy, bo chciałem wyrzucić śmieci. Przechodziłem koło basenu i zobaczyłem dziewczynkę leżącą głową w dół w basenie. Nie ruszała jak by już jej ciało odmówiło walki (…). Rzuciłem wszystko i skoczyłem do niej. Wyciągnąłem ją, była cała sina, nie oddychała i miała otwarte oczy. Była nieprzytomna” – napisał Kaźmierczak do kolegi, który umieścił wpis na swoim blogu.

Po około czterech minutach reanimacji dziewczynki wróciła akcja serca „Jak zobaczyłem, że już jest przytomna, wziąłem ją na ręce, ale kiedy zobaczyła swoją matkę, zaniosłem ją jej. Następnie przyjechała karetka i ratownicy medyczni już się nią zajęli. Policja również w tym uczestniczyła, złożyłem zeznania (…). Chcę napisać, jak ważne są każde sekundy naszego życia, gdyż to one mogą je całkowicie odmienić” – dodał triathlonista.


Mateusz Kaźmierczak trenuje na wschodnim wybrzeżu Australii, razem z koleżanką z żeńskiej reprezentacji Marią Cześnik, pod okiem trenera Marcina Sumy. Przygodę ze sportem zaczynał od pływania i kolarstwa górskiego. Doświadczenie w tych dyscyplinach spowodowało, że odnalazł się w triathlonie. Mateusz Kaźmierczak wielokrotnie zdobywał Puchar Polski w tej dyscyplinie sportu, jest także młodzieżowym mistrzem kraju na dystansie olimpijskim z lat 2010, 2011 i 2012.

Najważniejszym wyzwaniem dla Mateusza Kaźmierczaka na najbliższe miesiące jest walka o awans na igrzyska olimpijskie, które w 2016 roku odbędą się w Rio de Janeiro.

Sab/IAR, Zonaurbana.pl