„Ona - Ilona Klejnowska – z Prawa i Sprawiedliwości - Aniołek Kaczyńskiego. Piękna, mądra i podobno przebiegła. On - Mariusz Łuszczek. Młody chłopak, do 8 lutego pracownik Solidarnej Polski. Zwolniony za szpiegostwo”- czytamy w najnowszym numerze „Wprost”.
Tygodnik dostał informacje, z których wynikało, że Klejnowska zauroczyła pracownika SP. Jednak nie bezinteresownie, bo za jego pośrednictwem miała otrzymywać tajne informacje z konkurencyjnej dla PiS partii.
„To jest historia o tym, jak politycy Solidarnej Polski postanowili napisać scenariusz filmu kryminalnego z pikantnymi wątkami, nutą erotyki i zwrotami akcji rozgrywającej się na salonach Parlamentu. Ot, taka oskarowa opowieść w rodzaju "Wszyscy ludzie prezydenta". Wszystko oczywiście na faktach. Takich najprawdziwszych. Wyszedł z tego niestety skrypt klasy, a niech będzie, C, choć mogłabym spokojnie użyć dalszej litery alfabetu. Jednak i tak warto o nim opowiedzieć. Ze względów politycznych. Nie estetycznych” - czytamy we „Wprost”.
Choć numer tygodnika trafił do kiosków dopiero dziś rano, już w niedzielę sprawa była szeroko komentowana w mediach. Od niedzielnego popołudnia także Solidarna Polska gorączkowo śle oświadczenia do dziennikarzy, w których potwierdza doniesienia „Wprost”.
„W związku z publikacją tygodnika Wprost pt. "Mata Hari" Kaczyńskiego, potwierdzamy ustalenia redakcji dotyczące inwigilowania Solidarnej Polski przez bliską współpracowniczkę prezesa Jarosława Kaczynskigo. Celem tych działań było zbieranie informacji i rozbicie naszej partii. Jesteśmy oburzeni, że PiS Jarosława Kaczyńskiego wykorzystał młodą kobietę do takich działań. Jeszcze niedawno sam publicznie nazywał inwigilację prawicy jednym z największych skandali politycznych. Ujawnione do tej pory przez dziennikarzy fakty stanowią zaledwie wierzchołek góry lodowej” - czytamy w oświadczeniu Solidarnej Polski, która zaprasza na poniedziałkową konferencję prasową dotyczącą tej sprawy.
Z kolei Mariusz Łuszczek, były już współpracownik SP, od którego miała wyciągać informacje Klejnowska, prostuje: „Redakcja „Wprost” podaje niesprawdzone i nieprawdziwe informacje dotyczące mojej osoby. Rzetelność dziennikarska powinna opierać się na sprawdzonych i prawdziwych informacjach, niestety Pani Redaktor Magdalena Rigamonti pisząc artykuł zatytułowany „Mata Hari Kaczyńskiego” przedstawiła nieprawdziwe i niesprawdzone informacje”. Łuszczek tłumaczy, że z SP został wyrzucony, ale nie za szpiegostwo. „Jako przyczynę wypowiedzenia umowy o pracę wskazuję pogorszenie się sytuacji finansowej Pracodawcy związanej ze zmniejszeniem się liczby posłów Klubu Parlamentarnego Solidarna Polska, skutkującą koniecznością dokonania restrukturyzacji zatrudnienia” - czytamy w rozwiązaniu jego umowy o pracę z SP.
„Z Panią Iloną Klejnowską łączyły mnie relacje wyłącznie służbowe, zdarzyło się kilkakrotnie, że zarezerwowaną salę prasową oddawaliśmy sobie, lub też zamienialiśmy się godzinami konferencji prasowych Klubów w których pracowaliśmy” - wyjaśnia Łuszczek. Były pracownik SP zapewnia również, że nigdy nie był szpiegiem PiS i Kaczyńskiego oraz nie posiadał informacji o planach Solidarnej Polski, które mógłby przekazywać osobom postronnym, a które mogłyby niekorzystnie wpłynąć na funkcjonowanie partii.
Łuszczek skrytykował też Zbigniewa Ziobrę, który komentując całą sprawę stwierdził, że PiS stosuje „ubeckie metody”. „Działania pani Klejnowskiej wobec Solidarnej Polski z całą pewnością nie wynikają z jej własnej inspiracji. W PiS nic nie dzieje się bez wiedzy kierownictwa partii” - powiedział lider SP. „Stwierdzenie, iż „Łuszczek był instrumentem PiS do inwigilowania i rozbijania prawicy. PiS w osobie czołowej celebrytki PiS stosowało wobec Solidarnej Polski ubeckie metody prosto z szafy Lesiaka” jest karygodne i niedopuszczalne. Nie tak dawno to Solidarna Polska była zbulwersowana słowami sędziego Tuley o „stalinowskich metodach”, a sama używa podobnych stwierdzeń” - czytamy w oświadczeniu byłego pracownika SP.
Z kolei sama Ilona Klejnowska w rozmowie z Radiem Zet zapowiedziała, że pozwie do sądu polityków Solidarnej Polski za wypowiedź o „ubeckich metodach”.
Marta Brzezińska
Fot. facebook.com/ilona.klejnowska