Według radia Svoboda od początku rosyjskiej aneksji na Krym przesiedlono od 120 do 130 tysięcy funkcjonariuszy i urzędników, pełniących do tej pory służbę w Rosji.

Moskwa przesiedla Rosjan na anektowany Krym - informuje radio Svoboda. Rozgłośnia - powołując się na doniesienia krymskich portali oraz na organizacje pozarządowe - twierdzi, że na półwysep przesiedlani są żołnierze kontraktowi oraz funkcjonariusze służb bezpieczeństwa i wymiaru sprawiedliwości. Ich przyjazd oznacza, że miejscowi specjaliści muszą szukać pracy albo w Rosji, albo uciekać na Ukrainę.

Przy tym, przedstawiciel wspólnoty Tatarów krymskich Zair Smiedliajew, w rozmowie z dziennikarzami rozgłośni podkreślił, że półwysep coraz mniej przypomina strefę turystyczną, a coraz bardziej wojskową bazę.
Z kolei wiceprzewodniczący zdelegalizowanego przez Rosję Medżlisu, czyli samorządu tatarskiego, Nariman Dżelal, w rozmowie z Polskim Radiem zwraca uwagę na stosowanie represji wobec jego ziomków.

Jak dodał, Tatarzy krymscy nie pogodzili się z rosyjską aneksją i dlatego znajdują się pod szczególną obserwacją rosyjskich służb.
- Miejscowe władze zerwały z nami wszelki kontakt uważając, że liczba tych ludzie którzy poszli na kolaborację jest wystarczająca, aby prezentować opinie wygodne dla Kremla - twierdzi Nariman Dżelal.

Podobną ocenę sytuacji na Krymie przedstawiają także międzynarodowe organizacje monitorujące przestrzeganie praw człowieka. Między innymi o prześladowaniach Tatarów krymskich, w swoim dorocznym raporcie, napisała Amnesty International.

krp/IAR, Fronda.pl