Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska odpowiedziała się za zmniejszeniem liczby posłów na Sejm, bo, jak twierdzi, część z nich "nie może znaleźć sobie miejsca". Marszałek uznała też, że na pewno kiedyś dojdzie do takiego kroku, a ponadto należy cenić raczej tych, których mniej znamy z telewizji, bo to oni często wykonują większą pracę w Sejmie. 

Cóż, przychylamy się do głosu pani Marszałek i na początek proponujemy, by to ona sama złożyła mandat poselski. W dalszej kolejności mogą zrobić to wszyscy inni posłowie Platformy Obywatelskiej, PSL i innych szkodliwych lewicowych formacji. Ci wszyscy naprawdę nie mogą znaleźć sobie miejsca, ale chyba nie tylko w Sejmie, bo i w kraju w ogóle. Trudna rada: dla padających na twarz przed zachodnimi "wartościami" i nakazami z Berlina nie ma dobrego miejsca w Polsce patriotycznej i katolickiej. 

A co do meritum, to też nie możemy pozostawić pani Marszałek tak sobie. Bo nie jest prawdą, jakoby należało "bardziej cenić" posłów nieznanych z telewizji. Fakty są proste, żyjemy w demokracji, a to oznacza, że posłowie "telewizyjni" wykonują po prostu niezbędną pracę, będąc twarzą swoich ugrupowań w mediach. Gdyby jednak wziąć na poważnie stwierdzenie pani Marszałek, to chyba czas pożegnać się przede wszystkim z premier Ewą Kopacz. Bo odnosimy wrażenie, że swój urząd sprawuje głównie na objazdach i wycieczkach, więc chyba niewiele czasu pozostaje jej na konkretną pracę...

kad