Pewien kanadyjski oficer policji podczas spotkania ze studentami na temat zapobiegania przestępstwom stwierdził, że kobiety nie powinny ubierać się jak dziwki, by nie stać się ofiarami gwałcicieli. Michael Sanguinetti użył nie tyle słowa „dziwki”, co „szmaty”. Mniejsza jednak o słowo, bo część kobiet oburzonych jego radą szybko zorganizowała tzw. Slut Walk (dosł. marsz szmat).

Najpierw na ulice wyszły kanadyjskie działaczki, które słowa policjanta uznały za usprawiedliwianie gwałtów i szeroko pojętego molestowania strojem ofiary. Idea polega na tym, by ubrani prowokacyjnie ludzie, przede wszystkim kobiety, wyszli na ulice. Pochody odbyły się już w kilkunastu największych miastach na świecie. Pierwszy w Polsce pod nazwą „Marsz dziwek” przeszedł w październiku 2011 roku ulicami Gdańska. Teraz pora na Warszawę.

Wyjdźmy na warszawskie ulice i wyraźmy swój sprzeciw wobec przenoszenia odpowiedzialności za przemoc na tle seksualnym ze sprawców na ofiary! Nie pozwólmy, aby przykazanie „jak nie dać się zgwałcić” było ważniejsze niż „nie gwałć”! Nie gódźmy się na traktowanie ludzi jak bestii niepotrafiących zapanować nad własnym popędem seksualnym! Nie pozostawajmy obojętne i obojętni na stygmatyzację ze względu na ubiór czy wygląd! Oburzmy się na to, że ofiarom przemocy wmawia się winę za to, że zostały zaatakowane, przez co boją się iść na policję!” - agitują organizatorzy przedsięwzięcia.

Właściwie, w kilku miejscach można by się z nimi zgodzić. Jasne bowiem jest, że kiedy kobieta mówi „nie”, to wbrew rubasznym żartom na ten temat, znaczy to „nie”. Oczywistym jest, że nie może być społecznego przyzwolenia na bestialstwo zboczeńców, którzy nie potrafią zapanować nad swoimi popędami, a gwałcić nie wolno i koniec kropka.

Ale już z metodami, jakimi kobiety zamierzają walczyć o swoje prawa można, a nawet trzeba polemizować. „Załóżmy kuse ciuszki i sprowokujmy ... sprowokujmy do myślenia!” - wzywają organizatorzy imprezy. Czy Drogie Panie, naprawdę uważacie, że jak wyjdziecie na ulice bez staników to coś wskóracie, prócz zainteresowania stada śliniących się gapiów?

Kilka razy pisałam już na Fronda.pl, że wyuzdaniem niczego się w tej materii nie wskóra. Zamiast organizować pochody „szmat”, lepiej zacznijcie Panie walczyć o zmiany w prawie, które pozwalałaby skuteczniej karać gwałcicieli. Zamiast chodzić półnagiego po ulicach, zacznijcie zbierać podpisy pod projektem jakiejś ustawy w tej sprawie, aby wasze działanie konkretnie przełożyło się na rzeczywistość. Bo to, co zamierzacie zorganizować przypomina mi trochę wylewanie dziecka z kąpielą. Pomijam już fakt, że bardziej uwłaczające niż wypowiedź kanadyjskiego policjanta wydaje mi się nazywanie samej siebie szmatą... Z zadziwieniem patrzę na te wszystkie kobiety, które decydują się publicznie występować pod szyldem „szmaty”...

Szczerze współczuję ofiarom gwałtu. To z pewnością olbrzymi dramat, który na długie lata pozostawia piętno w psychice ofiary. I absolutnie nie twierdzę, że winna gwałtu jest kobieta. Winien jest ten, kto się napaści dopuścił i należy się mu się surowa kara. Ale... Przecież kiedy dzieciak, już całkiem rozumny, mimo ostrzeżeń rodziców sięga łapkami na przykład do gorącego żelazka, to czyja jest wina, że się oparzył? Rodzica czy dziecka? A kiedy dziewczyna idzie sama późnym wieczorem przez co najmniej szemrane okolice w czymś szalenie prowokującym  co bardziej odkrywa niż zakrywa jej ciało, to czyż nie robi nic innego, jak właśnie kusi los i sama naraża się na niebezpieczeństwo?

Nie daj się zgwałcić” jest tak samo ważne jak „nie gwałć” - nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Dżumy jednak nie da się zwalczać cholerą, czego najwidoczniej nie rozumieją organizatorzy przedsięwzięcia. A że jest nim Queerowe Centrum Społeczne to chyba wszystko staje się jasne...

Marta Brzezińska

Przeczytaj także: "Samogwałt dziwki" i "Dziwki wychodzą na polskie ulice