Czwartek

Wspomnienie bł. Władysława z Gielniowa, prezbitera

Dzisiejsze czytania: Koh 1,2-11; Ps 90,3-6.12-14.17; J 14,6; Łk 9,7-9

Rozważania: Oremus · O. Gabriel od św. Marii Magdaleny OCD

(Koh 1,2-11)
Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami - wszystko marność. Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu, jaki zadaje sobie pod słońcem? Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a ziemia trwa po wszystkie czasy. Słońce wschodzi i zachodzi, i na miejsce swoje spieszy z powrotem, i znowu tam wschodzi. Ku południowi ciągnąc i ku północy wracając, kolistą drogą wieje wiatr i znowu wraca na drogę swojego krążenia. Wszystkie rzeki płyną do morza, a morze wcale nie wzbiera; do miejsca, do którego rzeki płyną, zdążają one bezustannie. Mówienie jest wysiłkiem: nie zdoła człowiek wyrazić wszystkiego słowami. Nie nasyci się oko patrzeniem ani ucho napełni słuchaniem. To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem. Jeśli jest coś, o czym by się rzekło: Patrz, to coś nowego - to już to było w czasach, które były przed nami. Nie ma pamięci o tych, co dawniej żyli, ani też o tych, co będą kiedyś żyli, nie będzie wspomnienia u tych, co będą potem.

(Ps 90,3-6.12-14.17)
REFREN: Panie, Ty zawsze byłeś nam ucieczką

Obracasz w proch człowieka
i mówisz: „Wracajcie synowie ludzcy”.
Bo tysiąc lat w Twoich oczach
jest jak wczorajszy dzień, który minął,
albo straż nocna.

Porywasz ich, stają się niby sen poranny,
jak trawa, która rośnie:
rankiem zielona i kwitnąca,
wieczorem więdnie i usycha.

Naucz nas liczyć dni nasze,
byśmy zdobyli mądrość serca.
Powróć, o Panie, jak długo będziesz zwlekał?
Bądź litościwy dla sług Twoich,

Nasyć nas o świcie swoją łaską,
abyśmy przez wszystkie dni nasze
mogli się radować i cieszyć.
Dobroć Pana Boga naszego niech będzie nad nami!
I wspieraj pracę rąk naszych,
dzieło rąk naszych wspieraj.

(J 14,6)
Ja jestem drogą, prawdą i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

(Łk 9,7-9)
Tetrarcha Herod usłyszał o wszystkich cudach zdziałanych przez Jezusa i był zaniepokojony. Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z martwych; inni, że Eliasz się zjawił; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał. Lecz Herod mówił: Jana ja ściąć kazałem. Któż więc jest Ten, o którym takie rzeczy słyszę? I chciał Go zobaczyć.

Dzięki Bożej łasce Kościół w Polsce zyskał w osobie bernardyńskiego zakonnika, Władysława z Gielniowa (ok. 1440-1505) wspaniałego kaznodzieję i mistyka. Niezwykle wymagający wobec siebie, oddający się rygorystycznym praktykom pokutnym, Władysław darzył wielką miłością człowieka, szczególnie tego zagubionego przez grzeszność i umęczonego przez choroby. Ponadto był autorem pieśni religijnych i tekstów nabożeństw w języku polskim. Uczmy się od bł. Władysława naśladować Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego w codzienności, przeżywanej w zjednoczeniu z Panem.

Michał Piotr Gniadek, „Oremus” wrzesień 2008, s. 101

 

DUCH UMIEJĘTNOŚCI

Duchu święty, utwierdź moją wiarę swoją mocą (1 Kor 2, 4-5)

Św. Jan od Krzyża, prowadzony przez Ducha Świętego, nakreślił swoją sławną drogę „nic”, która pomijając wszystkie dobra stworzone wiedzie prosto i szybko do zjednoczenia z Bogiem. „Nic, nic — powtarza Święty — ani to, ani tamto; ani dobra ziemskie, ani dobra niebieskie” (Szkic Góry Karmel), czyli żadne przyjemności i pociechy duchowe, lecz sam Bóg. Człowiek oświecony przez Ducha Świętego nie przeraża się takim wyrzeczeniem, lecz podejmuje je z radością, zrozumiał bowiem, że „wszystkie rzeczy są marnością, z wyjątkiem miłowania Boga i służenia Jemu samemu” (O naśladowaniu III, 1, 4).

Duch Święty pozwala jednak zrozumieć również prawdziwą wartość rzeczywistości ziemskich. Chociaż ukazuje, że „wszelki byt stworzony w porównaniu z nieskończonym bytem Boga jest niczym” (J.K.: Dr. I, 4, 4), nie zaprzecza doskonałości zawartej w stworzeniach, lecz ukazuje ją jedynie jako ślad, odblask nieskończonej doskonałości Boga. Tak oglądane stworzenia nie są już przeszkodą, lecz szczeblami, po których można wznieść się do Boga: „Dusza — mówi św. Jan od Krzyża — czuje się wielce pobudzona do miłości swego umiłowanego Boga przez rozważanie stworzeń, jako że są dziełami Jego własnej ręki” (P.d. 4, 3). Każde stworzenie jest posłańcem, który głosi Boga: oznajmia Jego dobroć, piękność, wszechmoc, obecność. Chrześcijanin osiąga wówczas doskonałą równowagę względem wszystkich rzeczy stworzonych: miłuje je jako dzieła ręki Boga i milczące głosicielki Jego miłości i obecności, lecz nie przywiązuje się do nich, bo jego serce spoczywa tylko w Bogu. Sobór Watykański II wiele razy mówił w tym znaczeniu: „Człowiek, uczyniony w Duchu Świętym nowym stworzeniem, może i powinien miłować rzeczy same jako stworzone przez Boga. Otrzymuje je od Boga i widzi je niejako spływające z ręki Bożej — dlatego je szanuje. Dziękując za nie Bogu-Dobroczyńcy i używając stworzeń oraz korzystając z nich w duchu ubóstwa i wolności, wprowadza siebie w prawdziwe posiadanie świata, niby nic nie mając, a wszystko posiadając: <Wszystko bowiem wasze jest: wy zaś Chrystusowi, Chrystus zaś Boży> (1 Kor 3, 22-23)” (KDK37). Takich wyżyn nie można osiągnąć bez głębokiego oczyszczenia ducha, bez całkowitej uległości darom Ducha Świętego.

  • Wszechmocny, wieczny, sprawiedliwy i miłosierny Boże, przez wzgląd na siebie samego udziel łaski mnie nędznemu, abym czynił to, co wiem, że Ty chcesz, i abym czynił zawsze to, co się Tobie podoba; abym zewnętrznie oczyszczony, wewnętrznie oświecony i rozpalony ogniem Ducha Świętego mógł naśladować Syna Twojego, Pana naszego Jezusa Chrystusa, i dojść do Ciebie, o Najwyższy, tylko dzięki Twojej łasce...
    Proszę Cię, o Panie, aby płomienna i słodka moc Twojego imienia oderwała mój umysł od wszystkich rzeczy, jakie są pod niebem, bym umarł w uniesieniu miłości ku Tobie, bo Ty raczyłeś umrzeć w uniesieniu miłości ku mnie (św. Franciszek z Asyżu). Nie z wahaniem, lecz z niewzruszoną świadomością kocham Cię, Panie. Zraniłeś serce moje swoim słowem i umiłowałem Cię. Lecz także niebo i ziemia, i wszystko, co się w nich znajduje, zewsząd mówią do mnie, abym Cię kochał, i bez przerwy o tym mówią wszystkim, aby nie mogli wymówić się od winy...
    Lecz cóż ja kocham, gdy kocham Ciebie? Nie wdzięki ciała ni urodę życia, ani blask światła tak miły oczom; nie słodkie melodie różnorakich pieśni, nie przyjemny zapach kwiatów, olejków i ziół wonnych, nie mannę i miody, nie członki cielesne nęcące do uścisków — nie to ja kocham, gdy kocham Boga mego. A jednak kocham jakieś światło, jakiś głos, jakąś woń, jakiś pokarm i jakiś uścisk, gdy kocham Boga mego, który jest światłem, głosem, wonią, pokarmem, uściskiem dla mego wewnętrznego człowieka, tam gdzie duszy mej przyświeca światło nie objęte przestrzenią, gdzie rozbrzmiewa pieśń, której czas nie porywa, gdzie unosi się woń, której podmuch wiatru nie rozwieje, gdzie smak rozkoszuje się pokarmem, którego nie umniejsza spożycie, i gdzie przebywa coś, od czego nie odrywa przesyt. Oto co kocham, gdy kocham Boga mego.
    Prawda mówi do mnie: „Nie jest twoim Bogiem ani niebo, ani ziemia, ani żaden byt materialny”... Już ty, mówię ci, duszo, jesteś czymś lepszym niż twoje ciało... Lecz Bóg twój jest Życiem nawet twojego życia (św. Augustyn: WyznaniaX, 6, 8. 10).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 235