Portal Fronda.pl: Politycy Platformy Obywatelskiej, w tym minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, dobrze oceniają pracę polskiego kontrwywiadu. A jak w kontekście niedawnego ujęcia dwóch szpiegów wygląda to w pańskiej ocenie?

Marek Opioła, PiS: Jest wiele wątpliwości wokół tego, co wydarzyło się po 15. października. Informacja o aresztowaniach dwóch osób, w tym oficera Wojska Polskiego, podejrzanych o szpiegowanie na rzecz obcego państwa dotarła do mediów zanim zakończono tak naprawdę okres przygotowawczy, a więc zanim postawiono tym osobom akt oskarżenia. O całej sprawie Komisja ds. Służb Specjalnych dowiaduje się na samym końcu. Powstaje szereg pytań, dlaczego tak się stało, czemu to służy? Być może Platformie Obywatelskiej potrzebny był sukces. Służby specjalne wykorzystano po to, by pokazać różnicę między rządem Donalda Tuska a rządem Ewy Kopacz.

Według ministra Siemoniaka prokuratura dobrze zrobiła informując tak szybko o sprawie media. Argumentuje, że chodzi tu o osoby dość dobrze znane, więc mogłyby wybuchnąć niepotrzebne spekulacje i podejrzenia.

To, z całym szacunkiem dla pana ministra, bardzo dziwne tłumaczenie. Poza tym wątpliwości budzi też fakt, że czynności, które przeprowadzono w Ministerstwie Obrony Narodowej, były praktycznie rzecz biorąc transmitowane w mediach on-line. To naprawdę można było wykonać zupełnie inaczej. Tymczasem widać, że Platforma wykorzystuje tę sprawę do celów politycznych.

Aresztowany Stanisław Sz. publikował też w mediach, na przykład w Tygodniku Powszechnym, Krytyce Politycznej i Nowej Europie Wschodniej. Jak silnie polskie media są zinfiltrowane przez rosyjską agenturę?

Jest to z całą pewnością od wielu lat jeden z kierunków, w którym rosyjskie służby działają aktywnie, próbując wpłynąć na opinię publiczną. Jednak kwestia agentury nie dotyczy tylko mediów. Są to także sprawy związane z gospodarką – w przypadku Stanisława Sz. z energetyką – oraz kwestie związane z obronnością. Rosyjskie służby cały czas próbują się w tym obszarze wszystkiego dowiadywać.

Wiadomo, że rosyjskiej agenturze działalność ułatwia istnienie ambasady. Pojawiły się wśród polityków nawet sugestie, że nadszedł czas, by wydalić z Polski rosyjskich dyplomatów.

To jest w moim przekonaniu ostateczna broń, której używa się w polityce międzynarodowej. Należałoby wnikliwie ocenić wszystkie plusy i minusy takiego ruchu. Pamiętajmy, że Rosjanie zawsze wykonują analogiczne kroki, tak, jak było w roku 2005. Wówczas w Warszawie, w zwykłym chuligańskim napadzie, pobito dzieci rosyjskich dyplomatów. Reperkusje ze strony rosyjskiej były natychmiastowe. W Moskwie pobito polskich dyplomatów i dziennikarza. Na tym przykładzie można sobie jasno pokazać, jak funkcjonują Rosjanie.

A co z osobą, z którą współpracowali aresztowani agenci? Wobec jej przewidywalnej dekonspiracji Polska powinna ją wydalić z kraju?

Musi zostać uruchomiona odpowiednia procedura. Jeżeli tak się stanie, to będziemy tę kwestię na bieżąco monitorować. 

rozm. Paweł Chmielewski