Polskie władze zezwoliły niemieckiemu armatorowi na eksploatowanie linii promowej do szwedzkich portów. Co to oznacza dla Polski?

Jest to wpuszczenie na nasz rynek konkurencji niemieckiej, która bezpośrednio uderza w spółki państwowe PŻB i PŻM realizujące żeglugę na tych odcinkach. Jak również, co jest rzeczą najbardziej skandaliczną, polski rząd wycina swoje przedsiębiorstwo i wprowadza rządowe przedsiębiorstwa niemieckie.

Okazuje się, że Niemcy rejestrują statek pod polską banderą i natychmiast przestają płacić załodze ZUS oraz bezpiecznie społeczne ponieważ nie podlegają pod jurysdykcje własnego kraju. Oczywiście załoga to Polacy, którzy zatrudnili się na tym promie.

 Cały proces wprowadzenia niemieckiego operatora na polski rynek jest skandaliczny. Rząd polski, ministerstwo skarbu umożliwiło w 100 proc. prześwietlenie polskiej żeglugi bałtyckiej, uzyskanie wszystkich tajemnic przedsiębiorstwa m.in. kontrahentów i stawek jakie zostały podpisane w ramach umowy kooperacji z kontrahentami.

 Załoga interpelował do ministra, że niemiecki armator nie ma zamiaru kupować PŻB. Jest to tylko i wyłącznie uzyskanie informacji. Oczywiście rząd zbagatelizował tę sprawę. Niemcy nie przejęli, nie kupili PŻB. Odstąpili od procesu prywatyzacji tylko wprowadzili własny prom. Tych promów mają jeszcze 8 ponieważ wycofują się z linii, na której operowali pomiędzy Niemcami a Danią. Jest tam wybudowany tunel podwodny, a więc nie mają one tam racji bytu. Niemcy znaleźli więc świetne miejsce jakim jest Polska na realizacja żeglugi po Morzu Bałtyckim mi.in. pomiędzy Polską a Szwecją.

Czym kieruje się rząd polski podejmując decyzję o wpuszczeniu do kraju Niemców?

 Zdradza... trzeba chyba powiedzieć...Potworna indolencja, nie kompetencja i chęć całkowitego wyprzedania wszystkiego co nastręcza problemy. PŻB nie było przedsiębiorstwem, które dobrze funkcjonowało, ale funkcjonowało. Rynek żeglugowy funkcjonuje na zasadzie sinusoidy. Teraz jest kryzys, a więc wszystkie wskaźniki lecą w dół. Jednak parę lat temu załoga podjęła wysiłek restrukturyzacji zakładu i dziś jest on na plusie. W zeszłym roku miał ok. 30 mln zysku. To pokazuje, że przedsiębiorstwo jest opłacalne. Natomiast rząd cały czas dążył do tego żeby sprzedać i wyzbyć się problemu jakim była żegluga.

 Co ta decyzja oznacza bezpośrednio dla Świnoujścia i okolic? Ile osób może stracić pracę?

Jeżeli zostaniemy wypchnięci z tego rynku to blisko 1000 osób straci pracę bo tyle pracuje na promach. Jednak to szerszy konglomerat, są dostawcy, jest zaopatrzenie, logistyka itd. Niemcy nie będą przecież korzystać z polskich kooperantów tylko automatycznie wszystko to przerzucą pod swoje zarządzanie. To wypychanie nas z żeglugi może kosztować kolejnych kilka tysięcy miejsc pracy.

Not.Ab