Były premier Kazimierz Marcinkiewicz po gorzkim rozstaniu z PiS stał się prawdziwym autorytetem opozycji totalnej. Ostatnio nie ma jednak najlepszej passy, a to za sprawą drugiej byłej żony, Izabeli. 

Początkowo Marcinkiewicz liczył na start w wyborach do Parlamentu Europejskiego, jednak nie znalazło się dla niego miejsce na listach wyborczych. Później, jak twierdzi "Fakt", byłemu premierowi przeszła koło nosa intratna posadka w samorządach zarządzanych przez marszałków z Platformy Obywatelskiej. 

Kazimierz Marcinkiewicz miał doradzać samorządowcom, jak pozyskiwać fundusze europejskie. Niestety, wówczas do akcji niespodziewanie wkroczyła Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz, która zaczęła opowiadać mediom o zaległościach alimentacyjnych byłego męża. Marcinkiewicz zalega byłej żonie ponad 120 tys. zł. Sprawa alimentów pojawiła się, wg tabloidu, akurat w momencie, wierchuszka Platformy Obywatelskiej dyskutowała o wykorzystaniu byłego premiera w samorządach. 

"Kazik przekonywał nas, że ma już wyczyszczone prywatne problemy"-mówi cytowany przez tabloid rozmówca z szeregów PO. Jak dowiadujemy się z dziennika, lider Platformy, Grzegorz Schetyna miał poczuć się oszukany, a ważni politycy Platformy Obywatelskiej "obrazili się" na Kazimierza Marcinkiewicza, dlatego z doradztwa raczej nici...

yenn/Fakt, Fronda.pl