Portal Fronda.pl: Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz - Waltz zadecydowała o rozbiórce pomnika - głazu, ku pamięci Lecha Kaczyńskiego. Kilka dni temu pojawiła się również informacja o tym, że Platforma nie chce pomnika Chrystusa Króla w Poznaniu, mimo że pomnik ten stał przed wojną, a został zburzony przez niemieckiego okupanta. Jak można ocenić takie decyzje? Czy "wojna z pomnikami" Platformy Obywatelskiej to wojna z pamięcią, czy może zwykły pragmatyzm? O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Marcina Wolskiego.

Marcin Wolski: To można określić jednym słowem - totalna głupota. Wojny toczy się w określonych celach: przede wszystkim, żeby wygrać, a tego wygrać się nie da. Zresztą uczy nas historia PRL i pomników katyńskich, że jest to otwieranie frontu zupełnie niepotrzebnego, ponieważ niczego nie daje, a pozostawia wrażenie małostkowości i podłości.
Zastanawiałem się nad tym, co może dawać to tym, którzy to robią? Może chodzi o jakąś wspólnotę nienawiści, wspólnotę w świństwie? Inaczej tego nie jestem w stanie zrozumieć.

Pomnik jest rzeczą niematerialną i nawet jeśli określona rzecz nam się nie podoba, to budzi emocje wtedy, kiedy pojawia się spór. Na miejscu pani Hanny Gronkiewicz - Waltz od sześciu lat robiłbym wszystko, by stać na czele wszystkich możliwych pomników smoleńskich i katyńskich. To nic nie szkodzi i niczego nie zmienia, a jest to okazanie szacunku dla zmarłych. Można było nie lubić Kaczyńskiego, ale nikt w przedwojennej Polsce (nawet endecja) nie negował Placu Narutowicza.

W momencie, kiedy nie ma sporu, nikt nie zastanawia się nad tym, kto jest na rzeźbie, lub jak się nazywa ulica, którą się jedzie. Dopiero wtedy, kiedy powstaje afera i zaczyna być o tym głośno, zaczynamy skupiać się na tym, kogo dany pomnik przedstawia. Oczywiście działa to na szkodę tego, kto jest szkodnikiem.

W Warszawie można kulawo zasłaniać się konserwatorem zabytków, co oczywiście jest bzdurą, ponieważ Trakt Królewski jest strukturą żywą i gdybyśmy chcieli przywrócić jego obraz z czasów stanisławowskich trzeba by wrócić do drewnianej kostki i wyburzyć większość budynków. Należy dbać, żeby nowe elementy, które wkomponowują się w taki Trakt były architektonicznie udane i wzbogacały strukturę i jej nie oszpecały.

Sprawa poznańska jest kuriozalna. Jest to przypadek o tyle haniebny, że nie chodzi o budowanie czegoś na nowo, ale o restytucje czegoś, co zostało zniszczone przez hitlerowców. To jest strasznie absurdalna rzecz! Bezsens, bełkot.

Sądzę, że Platforma i jej ludzie drogo za to zapłacą nie tylko w przyszłych wyborach, lecz co najważniejsze - w ludzkiej pamięci. Po prostu pamięta się tych, którzy głupio postępowali.

Not. KZ