Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czy zawetowanie ustaw o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa przez prezydenta to nie zaskoczenie?

Marcin Wolski, satyryk , dyrektor TVP 2: Jest to zaskoczenie, ale i pewnego rodzaju ulga.

To znaczy?

Szczerze mówiąc, to mimo iż bardzo bym chciał, abyśmy mieli tę sprawę za sobą. W tej sytuacji trzeba przyznać, że na tę chwilę nie było innego rozwiązania. Mimo, iż te protesty były inspirowane i wspierane finansowo przez zagranicę, koszty jakie mogło ponieść państwo, mogły być zbyt duże. Czasami, aby zrobić dwa duże kroki do przodu trzeba wcześniej się cofnąć. Najistotniejsze w tym momencie jest to, aby nie wysadzić tej lokomotywy, która w tej chwili ciągnie Polskę w dobrym kierunku. Perspektywy przed Polską są rewelacyjne, ale aby osiągnąć zamierzony cel potrzebna jest stabilność.

Czego potrzebujemy?

Potrzebujemy ruchu, który wyszedłby na ulice, aby stanowić kontrę do protestów opowiadających się przeciwko reformie. Środowiska zaczynające się od Radia Maryja, przez Solidarność, kluby Gazety Polskiej, aż po Narodowców z Marszu Niepodległości musiałyby zaangażować się w tej spór, by spokojnie można by było te reformy przeprowadzić.

Ostatnie wydarzenia pokazały, że poza ofiarnymi działaczami klubów Gazety Polskiej nie ma siły, którą błyskawicznie można zmobilizować i postawić jako kontrdemonstrację. Moim zdaniem była to jedna z przesłanek, która kierowała panem prezydentem.

Wielu komentatorów twierdzi, że ta decyzja odciągnie reformę, która jest potrzeba od zaraz na długi lata. Czy faktycznie?

Nie, nie, żadnej reformy ta decyzja nie odciągnie. Uważam, że do końca roku ta reforma spokojnie może zostać przeprowadzona. Najważniejsza jest reforma sądów powszechnych, którą prezydent podpisał. To jest ta reforma, która spowoduje, że nikt nie będzie zwalniał aresztowanych aferzystów. Sąd Najwyższy w tych sprawach może zaszkodzić, ale dopiero za dwa, trzy lata. Na pierwszym etapie sprawy z pewnością dzięki tej ustawie zostaną załatwione.

Co jest stawką w tej grze?

Stawką jest przyszłość – do tego żeby Polska wyszła na prostą potrzebna jest minimum druga kadencja. Dlatego dziś najważniejsze jest to, aby utrzymać władzę i kontynuować marsz. To czy dobiegniemy do mety pół roku wcześniej, czy pół roku później, jest sprawą drugorzędną.  

Odmienną ocenę mam co do wyborów w 2007 roku, wtedy to za wszelką cenę należało się męczyć z referendum i trwać. Zrobienie wtedy wyborów, dopuszczenie do zwycięstwa Platformy, przyniosło Polsce osiem lat załamania i po drodze katastrofę smoleńską.

Co mamy sądzić o ruchach prezydenta?

Proszę zwrócić uwagę, że Andrzej Duda jest młody, myśli zatem o swojej przyszłości. Wydaje mi się, że jego decyzja to pierwszy krok do zbudowania przyczółku do ośrodka epoki postkaczyńskich. Jeszcze jedna, dwie kadencje PiS w Sejmie i Jarosław Kaczyński może poczuć się zmęczony, co wtedy? Andrzej Duda pokazuje, że ma ambicję, aby wejść w to miejsce – co jest zrozumiałe dla każdego, kto zajmuje się polityką – to dlatego postawił taki, a nie inny krok.

Pojawiają się też komentarze, że prezydent zawetował ustawy gdyż nie darzy sympatią ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Czy może być w tym źdźbło prawy?

Zbigniew Ziobro ma wiele zalet, ale posiada jak każdy też wady. W poprzednim rozdaniu okazał się nieskuteczny i może prezydent Duda wyciągnął z tego wnioski. Nie wiem - ciężko to stwierdzić, wszystkie dowiemy się po posiedzeniu na Nowogrodzkiej. Może być tak, że politycy dojdą do wniosku, że potrzebna jest dymisja ministra Zbigniewa Ziobry.

Dziękuję za rozmowę.